Gorące tematy

  • 23 czerwca 2010
  • wyświetleń: 7868

PALP: Zaskakujące ligowe ostatki

Choć przed ostatnią kolejką niemal wszystko wydawało się jasne po raz kolejny okazało się, że piłka jest grą nieprzewidywalną i wszystko może się zdarzyć. Zaskakujące rozstrzygnięcia padły przede wszystkim w pierwszej lidze i to zarówno w walce o pozycje medalowe jak i baraże.

PALP: Zaskakujące ligowe ostatki
W sobotni wieczór POSiR dołączył do grona pierwszoligowców


I LIGA

Musieli czekać
Drużyna OKS-u, aby nie oglądać się na innych i zagwarantować sobie prawo gry w pierwszej lidze w przyszłym sezonie musiała wywalczyć jedynie punkt w meczu otwierającym ostatnią serię ligowych spotkań. Przeciwnikiem była borykająca się z kontuzjami ekipa Poligonersów – innym słowem derby. Wydawało się, że młoda druzyna z osiedla Poastańców Śląskich skorzysta z okazji i zagwarantuje sobie utrzymanie. Zmotywowany (przez walczących o utrzymanie rywali) team Poligonersów rozegrał jednak bardzo dobre spotkanie. Niemal od pierwszych minut kierowani przez Szłapę piłkarze byli stroną dominującą i dyktującą warunki gry. Pierwsze gole padły jednak dopiero po 10 minutach. Wynik meczu otworzył Zemlak, a po kwadransie walki podwyższył Buras.
Sytuacja OKSu stała się jeszcze trudniejsza tuż po przerwie, kiedy to Jany podwyższył na 3:0. Drużyna Piasrka przełamała się dopiero po półgodzinie gry ale był to tylko chwilowy zryw. Końcowe fragmenty ponownie należały do Poligonersów, którzy w ostatnich 10 minutach zaaplikowali swoim młodszym kolegom z osiedla jeszcze cztery gole. Tym też sposobem Merkury musiał czekać na to co zrobi... Mieszko.

OKS Merkury II Poligon – Poligoners 2:7 (0:2)

Wygrali i czekali
FC Profi przed ostatnią kolejką gier medal miał już w kieszeni. Niewiadomą kwestią pozostawał jedynie kolor. Aby sięgnąć po tytuł wicemistrzowski trzeba było wygrać i czekać na potknięcie rywali. Realizacja pierwszej część planu rozpoczęła się w 11 minucie kiedy Piontka pokonał Mateusz Jarząbek. Chwile później było już 2:0. Nie oznacza to jednak, że udało się wszystko bez komplikacji. Tuz przed przerwą swoje pazurki pokazała ekipa Żubrów, strzelając gola kontaktowego. Po zmianie stron zrobiło się jeszcze ciekawiej bowiem po 27 minutach walki oba zespoły miały na swoim koncie po trzy trafienia. Obrońcy mistrzowskiego tytułu wzięli się jednak do pracy i sześć minut później po trafieniach Kabały i Poczkajskiego odskoczyli na dwa gole. Żubry nie rezygnowały jednak z walki i dzięki trafieniu Władarza w 38 minucie zrobiła się ciekawa końcówka. Losy wygranej rozwiał jednak w ostatnich sekundach meczu Artur Poczkajski, który tym samym ustrzelił hattricka. Po tym meczu Profi było zatem wicemistrzem, ale... mecz do rozegrania miała jeszcze ekipa Ełki.

Żubry Pszczyna – FC Profi M-Tec 4:6 (1:2)

Po spadku zaczęli grać
Gdyby Elwo dobrą grę rozpoczęło wcześniej, dziś z pewnością drużyna była by nadal w gronie pierwszoligowców. Tymczasem ostatni mecz sezonu z Jakubem był już o przysłowiową pietruszkę (zarówno dla jednych jak i drugich). Nic więc dziwnego, ze obie drużyny przybyły w skromnych sześcioobowych składach. ATS z racji zajmowanego miejsca był jednak faworytem tego meczu co też wydawało się potwierdzać w początkowej fazie gry (w 12 minucie padła bramka na 1:0). Gol ten chyba najwyraźniej uspokoił zawodników z Osiedla Daszyńskiego bowiem w kolejnych minutach do głosu doszli rywale, co też od razu przełożyło się na wynik. Już cztery minuty później team z fabryki elektrofiltrów prowadził i to dwoma golami!
To wyraźnie zaskoczyło ekipę ATS-u, która długo nie potrafiła zabrać się do obrabiania strat. Pogoń za rywalami tak naprawdę udało się rozpocząć dopiero po półgodzinie. Na siedem minut przed końcem stan meczu się wyrównał. To podrażniło amnicje piłkarzy z Elwo, którzy chwilę później odzyskali prowadzenie. To jednak nie koniec emocji. W 37 minucie Rafał Drzyzga strzelił swoją drugą tego dnia bramkę ustalając wynik meczu na 4:4. Tak więc ekipa Kempnego honorowo żegna się z pierwszą ligą.

Elwo Pszczyna – ATS Jakub Pszczyna 4:4 (3:1)

To nie tak...
Ekipa ZRB w ostatniej kolejce teoretycznie nie miała już o co walczyć. Wywalczenie kompletu punktów przez walczących o srebrny medal wydawało się więc w zasadzie formalnością. Tyle tylko, że Bananowa ekipa została dobrze zmotywowana przez... zespół Profi. Ełka zaś od pierwszych minut grała zbyt nerwowo. Choć szanse na gole były i to wiele to spokoju brakowało przede wszystkim w wykończaniu stwarzanych sytuacji. Wszystko miało się zmienić po kwadransie, kiedy Wala dał prowadzenie Teamowi, tyle tylko, że w 180 sekund później znowu było remisowo. Czas zatem uciekał a Ełka wciąż nie mogła przezwyciężyć swojej strzeleckiej niemocy. Ambitnie grający i walczący piłkarze pod wodzą Cygana nie pozwalali rozwiną skrzydeł rywalom. Kiedy jednak niespełna 180 sekund przed końcowym gwizdkiem Ryguła dosłownie wepchnął piłkę do twierdzy strzeżonej przez Komandera piłkarze kierowani przez Krawczyka byli praktycznie wicemistrzami. Wtedy jednak wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Szczęście uśmiechnęło się do budowlano-bananowej szóstki, a może przed wszystkim do FC Profi M-tec. Tuż przed końcowym gwizdkiem najprzytomniej w polu karnym Ełki zachował się Dawid Gruszka, który co prawda na raty ale zdołał zmieścić piłkę w siatce. Tym samym zepchnął drużynę Krawczyka na najniższy stopień podium.

ZRB-Szybkie Banany – Ełka Team Pszczyna 2:2 (1:1)

Szczęście było blisko
Kolejną szansę od losu na pozostanie w gronie pierwszoligowców bez konieczności rozgrywania baraży otrzymali piłkarze Mieszka. Warunek był już tylko jeden trzeba pokonać praktycznie nie walczący o nic Sew-Met. Realizacja zadania rozpoczęła się niejako planowo. Już pierwsza ofensywna akcja zakończyła się rzutem rożnym, a ten ładnym uderzeniem wykończył Pasternak. Kolejne minuty to niewielka przewaga książęcych, lecz nie przyniosła ona kolejnych goli. Z czasem mecz zaczął się wyrównywać i coraz częściej do głosu dochodzili rywale. Do przerwy wynik się jednak nie zmienił. W drugich dwudziestu minutach bardziej zdeterminowani byli piłkarze Mieszka ale kolejnego gola zdobyć nie zdołali. Zespół z Piasku grał zaś swoje i kiedy tylko nadarzała się okazja testował umiejętności Szczęśniaka. W 34 minucie ucieszyli się piłkarze OKS-u, bowiem pomyłkę defensorów Mieszka wykorzystał Kuźnik. Drużyna z osiedla Piastów miała zatem jeszcze tylko sześć minut na gola który dałby utrzymanie. W tym czasie udało się stworzyć dwie-trzy dobre okazje, ale Pękała zaskoczyć się już nie dał. Tym samym najwięcej powodów do zadowolenia mieli zawodnicy z Poligonu. Mieszko swojej szansy szukać będzie w meczach barażowych.

Mieszko Pszczyna – Sew-Met Piasek 1:1 (1:0)

Wakacyjna postawa artylerzystów
Ciekawie zapowiadało się także spotkanie sąsiadów z ligowej tabeli. Wydawać by się mogło, że więcej motywacji do walki będzie miała ekipa Gunnersów, która w przypadku wygranej, ba nawet remisu awansowałaby na piątą pozycję w ligowej tabeli. Jak się wkrótce okazało, może właśnie ten fakt wpłynął negatywnie na postawę drużyny Pękały. Od pierwszego gwizdka więcej swobody, świeżości w grze i pomysłowości wykazywali zawodnicy Trójcy, którzy po 10 minutach prowadzili dwoma golami. W pierwszym kwadransie Gunnersi wyrównali się tylko... dwoma kartkami. Zespół artylerzystów prezentował się zresztą fatalnie. Zawodnicy z trudem konstruowali akcje zaczepne. Nic więc dziwnego, że na ich tle gra Trójcy wyglądała bardzo dobrze. Zresztą tuz przed przerwą udało się podwyższyć na 3:0. Gunnersi motywowali się w przerwie do walki o jak najlepszy wynik ale... tuż po zmianie bramki golu Bacy najwyraźniej całe motywacja gdzieś prysła. Druga odsłona to już spokojne kontrolowanie gry przez ekipę Folka. Gunnersi myślami najwyraźniej byli już na wakacjach i też tak wakacyjną grę zaprezentowali. Trójca zaś najwyraźniej jest w optymalnej formie, co tez udowodniła na boisku.

Trójca Pszczyna – Gunners Pszczyna 5:0 (3:0)

Na pożegnanie
Prawie bez znaczenia była potyczka nowych mistrzów z nowym drugoligowcem. Przynajmniej dla układu ligowej tabeli. Mecz ten miał wyłonić jednak króla strzelców. Przed ostatnim meczem sezonu na pierwszej pozycji mieliśmy trzech najskuteczniejszych, którzy zdobyli po 40 goli: Janusz Zdunek (Japi-Bud), Artur Poczkajski (Profi M-tec) oraz Maciej Grygier (Cadi-Car). Zadanie było zatem proste gracz samochodziarzy musiał strzelić przynajmniej jedną bramkę. Nakreślony plan udało się zrealizować już na początku meczu. Szósta minuta i znamy już króla strzelców sezonu 2009/2010. Gol ten też sprawił, że samochodziarze grali swoje. Tempo meczu forsowane nie było ale też nie było takiej potrzeby. Mimo to przewagę miała ekipa Cadi-Caru, która po kwadransie odskoczyła na dwa trafienia. Taka spokojna gra była kontynuowana także w dalszej części meczu. Nie oznacza to wcale, że Termex nie walczył. Ekipa Krętosza swoje szanse bramkowe miała, ale przez półgodziny bez zarzutu spisywał się Marek Kloc. Zespół z osiedla Piastów pożegnał się jednak z pierwsza ligą w ładnym stylu, a po 33 minutach walki udało się strzelić nawet dwa gole. Co prawda sposobu na nowych mistrzów opracować się nie udało to Termex pozostawił po sobie dobre wrażenie.

Termex Pszczyna – Cadi-Car Pszczyna 2:5 (0:2)

PALP: Zaskakujące ligowe ostatki · fot. Andzejek


II LIGA

Tak wielkich emocji nie było na zapleczu pierwszej ligi. Tutaj było praktycznie wszystko jasne. Jedyną niewiadomą było kto obok Undergrasosexoholiców uzyska bezpośredni awans. Nie oznacza to wcale, że w pozostałych meczach wiało nudą.

Dwa oblicza
Już w meczu otwarcia oglądaliśmy aż jedenaście goli. Z wysokiego pułapu mecz z Promilami rozpoczęła ekipa Seipolu. Po kawdransie gry na koncie zespołu kierowanego przez Adama Złotka było już pieć trafień a sam kapitan miał ich cztery. Rywale w tym czasie do siatki trafili tylko raz. Wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wraz ze zmianą połów. Tym razem to zamykający ligową tabelę zespół z Goczałkowic był strona dominującą, atakującą i... strzelającą. Po 36 minutach walki straty zostały odrobione i mecz zaczynał się od nowa. W tym momencie wydawało się, że będący na fali piłkarze Promilu zdołają przechylić szalę wygranej na swoja stronę i po raz kolejny los okazał się przewrotny. Niespełna 60 sekund przed ostatnim gwizdkiem padła bramka numer sześć dla... Seipolu, który ostatecznie cieszył się z końcowego sukcesu.

FC Promil Goczałkowice – Seipol Pszczyna 5:6 (1:5)

Dezercja
Na ostatni ligowy pojedynek nie przybyła ekipa Teamu Prevent. A szkoda bo zespół stać było na sprawienie niespodzianki. A tak to zespół stracił punkt (za oddanei meczu walkowerem) zaś rywale z Jankowic zgarnęli trzy punkty bez walki. Dzięki temu Vein awansował na druga pozycję w ligowej tabeli i w napięciu musiał czekać na wynik meczu POSiR vs. Drużyna Fryzjera.

Vein Jankowice – Team Prvent Pszczyna 5:0 w.o.

W mistrzowskim stylu
Ostatni mecz w drugiej lidze rozegrała z kolei ekipa Undergrasosexoholicsów. Mająca już pewny awans pszczyńska szóstka nie kalkulowała tylko zagrała swoją piłkę. K.W.CH. już w pierwszych minutach został zepchnięty do defensywy, a po 7 minutach przegrywał już trzema trafieniami. Drużyna z Piasku w żaden sposób nie mogła sobie poradzić z dobrze grającymi rywalami, którzy raz za razem testowali zwinność Jonatana Rabinka. Niewiele zmieniło się w drugiej odsłonie. Już pierwsza akcja tej odsłony przyniosła kolejne trafienie. W całym meczu formą strzelcką błysnął Maciej Pojda zdobywca czterech goli oraz Piotr Piętka, który ustrzelił hattricka. Rywali z Piasku stać było jedynie na jedną bramkę. W 33 minucie Tymoteusz Rabinek obronił honor K.W.CH. Porażka 1:8 znakomicie grającej jesienią drużynie chluby jednak nie przynosi.

Undergrasosexoholics – K.W.CH. Piasek 8:1 (4:0)

Tak się gra na luzie
Swoją siłę ofensywną w meczu z Polandami pokazała z kolei ekipa Enigmy. Będący już pewny barażowych gier zespół z Czechowic mógł zagrać na luzie. Pszczyńska szóstka opór stawiała jedynie przez pierwszych dziesięć minut. Później się już wszystko posypało. W ataku szalał król strzelców drugiej ligi, który do swojego dorobku dorzucił kolejne cztery trafienia. Swoje wtrącili także jego koledzy przez co pełniący obowiązki bramkarza Kubica aż dziesięciokrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki. Znacznie mniej pracy miał jego vis a vis Łukasz Zimny. Kapitan czechowickiej ekipy dzięki wsparciu defensorów przez 40 minut zachował czyste konto i tym samym Enigma rozbiła zespół Polandow aż 10:0, czym poprawiła sobie morale przed nadchodzącymi barażami.

Enigma Czechowice – Prodrex Poland Pszczyna 10:0 (6:0)

Do jednej bramki
Zacięty mecz rozegrali także piłkarze Zielarzy z Kilersami. Czechowicka ekipa, która wiosną wywalczyła aż dziesięć razy więcej punktów niż jesienią w ostatnich meczach wyraźnie się rozkręciła. W starciu z zabójczą pszczyńską szóstką także zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Początkowo walka była zacięta ale po kwadransie nadeszło przełamanie. Lubecki i Dunat okazali się lepsi od defensorów pszczyńskiej ekipy i do przerwy Zielarze dość nieoczekiwanie prowadzili dwoma golami. Zmiana stylu gry Zabójców nastąpiła dopiero w drugiej odsłonie, a sygnał do ataku dał tym razem grający w polu Mateusz Kubik. W drugiej odsłonie zespół zza Wisły nie miał już tak wiele szczęścia, a może zabrakło nieco sił? W każdym bądź razie ostatnie fragmenty meczu zdominowane zostały przez Kilersów. W trzy minuty Kamil Paliczka zdobył dwa gole i dzięki temu z trzech punktów po końcowym gwizdku cieszyli się zawodnicy z Pszczyny.

Zielarze Czechowice – Kilers Pszczyna 2:3 (2:0)

Wymiana ciosów
Najbardziej wyrównane i zacięte widowisko stworzyli z kolei piłkarze KECHu i MOSiRu. Ciekawy otwarty mecz toczył się od pierwszego gwizdka, a prowadzenie zmieniało się to w jedną to w drugą stronę. Pierwsi do siatki tracili gracze pod wodzą Krzysztofa Gutowskiego. Czechowiczenie wyrównali 180 sekund później ale w 13 minucie znowu KECH był górą. Po kwadransie to jednak MOSiR miał jednak więcej powodów do zadowolenia prowadząc jednym golem. Na przerwę obie drużyny schodziły bogatsze o trzy gole. Po zmianie bramek mecz zatem zaczynał się od nowa.
Drugie dwadzieścia minut już tak bramkostrzelne nie było. Zespoły wyciągnęły najwyraźniej wnioski z pierwszych dwudziestu minut i tak otwartej gry już nie prowadziły. Kiedy w 28 minucie Maroszek dał prowadzenie czechowickiej szóstce, ale kolejny raz długo MOSiR z prowadzenia się nie cieszył. Po półgodzinie walki po raz czwarty stan meczu został wyrównany i co istotniejsze mimo kilku szans z obu stron już się nie zmienił.

KECH Pszczyna – MOSiR Czechowice 4:4 (3:3)

Stało się
Najważniejszym mecze w drugiej lidze w sobotni wieczór było spotkanie POSiRu z Drużyną Fryzjera. Zespół ze sportowego ośrodka znając wyniki z poprzednich spotkań wiedział, że tylko wygrana daje mu bezpośredni awans. Nic więc dziwnego, że zespół do meczu przystąpił mocno skoncentrowany. Wydawało się też, że wielkiego oporu nie stawią rywale, którzy przybyli w zaledwie sześcioosobowym składzie... a jednak.
Początek meczu co prawda należał zdecydowanie do POSiRu, który po 5 minutach prowadził już 2:0. Fryzjerzy dopiero się jednak rozkręcali. W 12 minucie ładna zespołowa akcję wykończył Sosna i było tylko 2:1. POSiRowcy mieli przewagę ale nie potrafili jej udokumentować. Co prawda w 14 minucie kolejną ładną bramkę zdobył Grzegorzek, ale rywale wciąż byli niebezpieczni. Po zmianie stron kierowani przez Mariusza Palę piłkarze ponownie zbliżyli się do rywali na jedno trafienie. Emocje miały się skończyć w 34 minucie, kiedy dzięki trafieniu Skrzypca POSiR Znowu odjechał na dwa gole. O emocje do końcowego gwizdka zadbał jednak jeszcze Łukasz Skupień, który w 39 minucie strzelił trzecia bramkę dla Fryzjerów. Obserwujący spotkanie zawodnicy Veina na wyrównanie się jednak nie doczekali. A po końcowym gwizdku świętowanie awansu mogli rozpocząć piłkarze z POSiRu.

POSiR Pszczyna – Drużyna Fryzjera Pszczyna 4:3 (3:1)

Walka jak o awans
Mecz walki. Zacięty, twardy i ciekawy spektakl oglądaliśmy na zakończenie ligowych gier w sezonie 2009/2010. Co prawda Relaks jak i Wrona bez względu na wynik swojej pozycji w ligowej tabeli poprawić już nie mogli do meczu podeszli z ogromnym zaangażowaniem. Przed przerwą oglądaliśmy sporo walki. Kilka strzałów, parad bramkarskich ale aby ujrzeć piłkę w siatce trzeba było poczekać blisko półgodziny. Drużyny rozstrzelały się dopiero w ostatnich dziesięciu minutach. Najpierw trafił Rafał Zakrzewski, ale szybko celnym trafieniem odpowiedział Witczak. Wrona w końcowych fragmentach meczu wykazywała jednak zdecydowanie więcej determinacji. Ostatnie pięć minut to popis skuteczności napastników drużyny pod wodzą Małka. Relaks końcówkę meczu zagrał zbyt ofensywnie przez co został skarcony trzema golami rywali. Tak więc tym razem górą dwunasta drużyna ligowego sezonu – Wrona Produkcja Podłoża.

Relaks Katon Pub – Wrona Produkcja Podłoża 1:4 (0:0)

Strzelców bramek, kartowiczów, wszystkie wyniki, tabele, ligowe statystyki można znaleźć w menu bocznym oraz na stronie http://www.posir.pszczyna.pl/?page=article&parent=67&nparent=94 class=dodaj target=_blank>http://www.posir.pszczyna.pl.

UWAGA!!!
Pełny ligowy serwis piłkarski czasowo dostępny jest tylko w starszej wersji serwisu piłki nożnej portalu pod adresem http://www.pless.pl/branze/pilka/ class=dodaj> http://www.pilka.pless.pl


Na koniec jeszcze raz serdecznie zapraszamy wszystkich ligowych uczestników na uroczyste zakończenie i podsumowanie ligowych rozgrywek sezonu 2009/2010. W najbliższą sobotę 26 czerwca spotykamy się w Clubie Pub Stodoła (Pszczyna, ulica Katowicka). Początek o godzinie 17:30. Na wszystkie drużyny czekają pamiatkowe dyplomy. W sobotę poznamy i nagrodzimy także najlepszych zawodników w kategoriach indywidualnych. Zapraszamy!

Andzejek

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.