Gorące tematy
- 26 lipca 2023
- wyświetleń: 9896
Skąd te kamyczki? Akcja malowania kamieni żyje również w Pszczynie
Znawcy tematyki zdradzają, że często można znaleźć je w pszczyńskim parku, w ogrodach Kapias oraz na terenie goczałkowickiego uzdrowiska. Mowa o kamyczkach - malowanych ręcznie w domach, a następnie zostawianych w różnych miejscach dla szczęśliwych znalazców. Gdy już wypatrzymy taki kamień, to zwykle trudno się z nim rozstać. Ale w końcu powinniśmy - by mógł wyruszyć w dalszą drogę.
Skąd wzięły się malowane kamyczki?
Akcja #kamyczki toczy się na dwóch płaszczyznach. Pierwszą z nich jest otaczająca nas przyroda, zakamarki parków, ulic, skwerów. To tam najczęściej znajdujemy pomalowane kamienie. Druga to facebookowa grupa #kamyczki, na której możemy, a wręcz powinniśmy umieścić zdjęcie znaleziska i odpowiednio oznaczyć je odczytanym z drugiej strony malunku kodem pocztowym. Dzięki temu twórca kamienia może dowiedzieć się, kto i gdzie znalazł jego dzieło oraz co stanie się z nim dalej. Kamyczek najlepiej puścić w dalszą drogę - zostawić go w innym miejscu, zabierając wcześniej w podróż lub przekazując komuś, kto akurat się w nią udaje.
W ten sposób kamienie często wyjeżdżają za granicę, w góry, nad morze. Ale bywają też relokowane w obrębie jednego miasta i okolic. Niekiedy, zwłaszcza gdy znalazcami są dzieci, bardzo trudno się rozstać z kamieniem. W takiej sytuacji można kamyczek trochę u siebie potrzymać i posłać w świat, gdy już do tego dojrzejemy. Kamień może też u nas zostać. Twórcy namawiają jednak do tego, aby większości kamyków umożliwić dalszą wędrówkę. - Jeden ze swoich kamyków zostawiłam kiedyś w Krakowie. Później dowiedziałam, się że został odnaleziony przez podróżników z Polski w Dubaju, a następnie przyjechał do Warszawy. Lubię tę historię, bo uważam, że kamienie powinny właśnie tak podróżować - mówi Adrianna Waleczek, autorka kamyczkowych malunków z Rudołtowic.
Szczegółowe zasady postępowania z namalowanymi, jak i znalezionymi kamieniami przeczytamy na grupie na Facebooku - #kamyczki. Jest to grupa licząca już ponad 83 tys. członków, powstała na przykładzie czeskiej grupy "kaminky". Podobno polskim "zagłębiem" kamyczków są obecnie Kęty. W Pszczynie również działa spora grupa osób, które regularnie malują kamienie ku radości własnej i innych.
Kamyczki z Pszczyny - maluj, zostawiaj, szukaj
Nic dziwnego, że wiele z tych znalezionych kamieni najchętniej zatrzymalibyśmy dla siebie. Poza prostymi malunkami, ludzie umieszczają na nich dzieła sztuki, obrazki tak misternie wykonane, że nikt nie powstydziłby się mieć taką ozdobę w domu. Często malowaniem kamieni zajmują się osoby na co dzień wykonujące prace plastyczne lub artystyczne, lubiące malować, z drygiem artystycznym czy uprawiające innego rodzaju rękodzieło. Ale nie tylko - malują przecież też kilkuletnie dzieci i osoby, które raczej nie palą się do pędzla i farb. A jednak kamyczkowa idea jest dla nich na tyle pociągająca, że próbują.
Wiele osób maluje na kamieniach określone motywy - na przykład serca, kwiaty i rośliny, innym lepiej wychodzą owady lub ptaki, zwierzęta, jednorożce, postacie z bajek, krajobrazy górskie, obrazki nawiązujące do wakacji. Czasem powierzchnia kamyczka pokryta jest jednolitym kolorem. Tak było z niebieskimi kamieniami, które w kwietniu malowali uczniowie i nauczyciele z Zespołu Szkół nr 3 im. J. Korczaka w Pszczynie. Niebieskie kamienie powędrowały w najbliższe okolice i w świat z kodem Pszczyny na odwrocie, a każdy z nich był symbolem solidarności z osobami z autyzmem. - Niebieskie kamienie były częścią większego projektu pod nazwą "Rozważania o niebieskim", który realizowaliśmy w kwietniu. Razem z uczniami najpierw zbieraliśmy kamyki, a potem malowaliśmy je na różne odcienie niebieskiego - mówi Magdalena Kunysz-Pudełko, nauczycielka z ZS nr 3 i pomysłodawczyni akcji.
To niejedyna idea, która rozprzestrzeniła się z udziałem kamyczków. Sylwia Moń z Rudołtowic (znana z pseudonimu Sija) tworzy kamienie z hasztagiem charytatywnym - zwracającym uwagę na chorujące dzieci z Pszczyny i okolic, dla których w danym czasie zbierane są pieniądze na leczenie. Kamyczek tego rodzaju zawsze posiada dodatkowy hasztag, na przykład #wiktorwalczy, #dajmymainadzieje czy #bohaterowiegajusi. Dzięki temu w sieci szybko odnajdujemy akcję, z którą się wiąże. Publikując zdjęcie takiego znaleziska, warto ten hasztag również wstawić, a jeszcze lepiej, jeśli uda nam się przy okazji przekazać jakąś kwotę na zbiórkę.
Pani Sylwia lubuje się głównie w kamyczkowych serduszkach, a ostatnio, z sentymentu do greckich wakacji, maluje również motyw "oko proroka". Większe, pomalowane przez siebie kamienie zostawia później na terenie miasta, a mniejsze zabiera w góry, żeby znalazcom nie ciążyły za bardzo w plecakach. Mówi, że malowanie kamieni ma na nią działanie terapeutyczne.
Pięknie malunki na kamieniach tworzy też Jola Hoder z Dankowic. Są one później rozpowszechniane jako kamienie akcji Pebble dream - kamyczkowej inicjatywy niosącej pomoc. Każdy, kto znajdzie kamień z tym hasztagiem może go zabrać, pod warunkiem, że wpłaci cegiełkę na zbiórkę pomocową dla konkretnej osoby.
Z kolei Joanna Rzepka z Pszczyny ozdabia kamienie metodą decoupagu. Klasycznie maluje się je farbami lub pisakami akrylowymi, jednak decoupage również świetnie wypada na kamieniach. Pani Joanna najbardziej lubi nanosić w ten sposób malunki roślin i ptaków. Później takie cuda zostawia w różnych miejscach, głównie w Pszczynie. - Miejsca, w których umieszczam kamyczki swoje lub znalezione są przeze mnie dobrze przemyślane. Najczęściej zostawiam też na grupie #kamyczki post z wskazówką, gdzie można ich szukać. Zależy mi na tym, żeby osoby, które odnajdą kamień zrobiły zdjęcie, wstawiły je na grupę i oznaczyły kod pocztowy. W ten sposób można śledzić dalszą drogę swoich oraz cudzych kamieni. Nieraz poznamy dzięki temu autorkę lub autora malunku, ponieważ osoby te często ujawniają się w komentarzach. Wiele osób ma też swój specyficzny styl zdobienia kamieni - wyjaśnia pani Joanna i podkreśla jednocześnie, że malowanie kamyczków to pasja, która łączy ludzi i którą można rozwijać z dziećmi. Zdradza też, że gdy sama wypatruje kamieni, zwraca uwagę na elementy niepasujące do całości, wyróżniające się z tła.
Jak malować własne kamienie?
Podobno najwięcej kamyczków w obrębie Pszczyny można znaleźć rano. Czasem leżą na ławeczce Daisy, a kiedy indziej czekają w parku, przy zamkowych lwach, tablicach, wśród drzew. Na obfite "kamyczkobranie" można niemal zawsze liczyć w ogrodach Kapias i na terenie goczałkowickiego uzdrowiska.
Niestety, wiele pięknych kamyków przepada bez wieści, być może zostaje zabrana, a potem zapomniana lub celowo znalazca nie planuje przyznać się do ich odnalezienia. Kamyczki bywają też traktowane jako talizmany i pamiątki z podróży. Bardzo często pojedyncze znalezisko inspiruje nas do własnoręcznego malowania kamieni. Od czego zacząć?
Po pierwsze, potrzebujemy kamienia o odpowiednim kształcie i wielkości. Cechy te mogą nie mieć kluczowego znaczenia, ale jeśli nawiązują do konkretnego przedmiotu lub symbolu, warto je wykorzystać. Przed przystąpieniem do pracy kamień należy oczyścić, a wcześniej zaopatrzyć się w farby lub markery akrylowe. Czysty można najpierw pokryć bazą - na przykład białą farbą akrylową. Po wyschnięciu malujemy wybrany obrazek, używając cienkiego pędzla lub markerów, które dają większą precyzję. Na drugiej stronie kamienia koniecznie wpisujemy kod naszej miejscowości i napis "#kamyczki FB". Kamień pokrywamy jeszcze na koniec zabezpieczającą warstwą przezroczystego akrylu lub werniksu. Później zostawiamy go w wybranym miejscu i śledzimy grupę w nadziei, że ktoś go odnalazł i zechce się tym faktem podzielić.
Akacja #kamyczki jest popularna w Polsce od około 3 lat. Jako pandemiczne remedium na nudę przetrwała do dziś i w tym roku na wiosnę obserwowaliśmy wysyp kamyczków. Ciągle przybywa też domorosłych twórców, którzy chcą dzielić się swoimi kamieniami ze światem.
Poniżej garść inspiracji.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.