Historia

WYŚLIJ ARCHIWALNE ZDJĘCIE
  • 5 marca 2022
  • 7 marca 2022
  • wyświetleń: 9464

Kapliczka ku pamięci zamordowanego gajowego księcia

Tym razem w ramach cyklu "historyczne ciekawostki" pan Andrzej Brandys, miłośnik lokalnej historii, na naszych łamach pisze o kapliczce, której powstanie wiążę się z zamordowaniem wieloletniego gajowego księcia pszczyńskiego - Józefa Masnego. Zapraszamy do lektury.

Józef Masny
Józef Masny jako gajowy księcia pszczyńskiego · fot. Z archiwum Andrzeja Brandysa


Każdy, kto jedzie samochodem, na rowerze czy nawet chodzi na dalsze wędrówki piesze, musi natrafić na jakiś obiekt małej architektury. A dokładnie jakiś pomnik, kapliczkę, krzyż. Wszystkie te rzeczy są wpisane w krajobraz oraz historię danego regionu i miejsca. Niejedne z nich zostały zniszczone przez wandali, niejedne zniszczył czas, a innych nie można odbudować, zrobić od nowa...

Biedni ludzie stawiali i stawiają krzyże czy kapliczki z drewna. Książęta, bogacze stawiali pomniki w postaci granitowych bloków czy piaskowca i robią to nadal. W tej materii jest podział na tych, co mogą i na tych, co nie mogą, a umotywować to można w różny, czasem wręcz archaiczny sposób. Natomiast jakby nie było i kto by nie wydał jakiegoś postanowienia, każdy musi wiedzieć, że w obliczu śmierci nie ma rozróżnienia na biednego i bogatego. Ona jest jedyną sprawiedliwością.

Jedną z takich kapliczek, która upamiętniają tragedię rodziny ze Studzienic, jest kapliczka znajdująca się na starej drodze z Piasku do Studzienic. Stoi może 500 m od skrzyżowania za światłami z krajową jedynką po prawej stronie. Jej powstanie wiążę się z zamordowaniem w tej okolicy wieloletniego gajowego księcia pszczyńskiego - Józefa Masnego.

Kapliczka Masnego
Kapliczka Masnego znajdująca się na starej drodze z Piasku do Studzienic · fot. Zdjęcie udostępnione przez Andrzeja Brandysa


Ale po kolei. Dawniej, pierwszego dnia każdego miesiąca, była rozwożona gotówka pieniężna do wybranych punktów ajencyjnych. Była ona przeznaczona na emerytury, wypłaty itd. I tak 1 września 1934 roku o godzinie 10.00 z Pszczyny goniec pocztowy Karol Głowala pobrał 7400 zł, zapakował je do worka i wraz ze swoim "ochraniarzem", starszym posterunkowym Pawłem Pasterskim udali się do Miedźnej. Głowala miał 31 lat i mieszkał w Ćwiklicach, a Pasterski 47 lat i zamieszkiwał w miejscowości do której zmierzali. Jadąc na rowerach, pewnie rozprawiali o tym czy tamtym i zapewne może nawet nie zwrócili uwagi na dwóch mężczyzn, którzy szli naprzeciw nich. Przecież musieli mijać ludzi nie raz, wypełniając swoje obowiązki...

W tym wypadku wydarzenia potoczyły się sposób nieoczekiwany. Zbulwersowały opinię publiczną - nie tylko tutejszej okolicy. A to, co się wydarzyło, było opisywane w prasie lokalnej, polskiej jak i zagranicznej. Mijani mężczyźni wyjmują bowiem pistolety i strzelają do nich. Głowala, jadący bliżej krawężnika, przewraca się i wraz z plecakiem ląduje w rowie, zaś Pasterski upada na szosę. Bandyci zabierają rowery oraz worek i uciekają do pobliskich lasów.

Niedługo potem, na leżących natrafia kobieta oraz egzekutor podatkowy z Pszczyny. Zostaje zaalarmowana policja oraz pogotowie. Posterunkowi Wiącek i Gabor powiadamiają komendę policji w Pszczynie. W tym czasie Głowala, mimo że był ciężko ranny, bo otrzymał aż trzy kule w głowę, brzuch i rękę, zdaje relację co się stało i opisuje sprawców, ale traci przytomność. Umiera następnego dnia w szpitalu Joannitów w Pszczynie. Według innych opisów poniósł śmierć na miejscu. Pasterski otrzymał jeden strzał w szyję i mimo, że zajął się nim, tak samo jak jego kolegą, naczelny lekarz dr Bussy, umiera 10 września. Do Pszczyny w tym czasie zjeżdża policja z Katowic wraz z komisarzem Chomrańskim oraz jest organizowana obława na morderców.

Godzinę po tej zbrodni komenda powiatowa w Pszczynie jest poinformowana, że pomiędzy wioskami Piasek a Studzienice pod lasem znaleziono zwłoki gajowego Józefa Masnego.

Zamordowany Józef Masny
Zamordowany Józef Masny · fot. Zdjęcie udostępnione przez Andrzeja Brandysa


Gajowy miał już prawie 70 lat. Mieszkał w Studzienicach i jak zwykle szedł przez pola do lasu z przewieszoną flintą. Jak zeznali Augustyn Szafran wraz z żoną, Masny nad Dokawą natknął się na nieznanych sobie ludzi. Nie wiedząc kim są. chciał ich zatrzymać. Wtedy oni zastrzelili go na miejscu. Upadając, stoczył się do pobliskiego rowu i w takiej pozycji został znaleziony.

Zbrodnia ta była wszędzie opisywana, długo nie schodziła z wokandy prasowej. Wydawało się, że sprawa nie zostanie rozwiązana, ale nagroda dla informatorów w końcu rozwiązała języki. Finał był taki, że do Pszczyny na rozprawę sądową zjeżdżali Cyganie, skąd się dało, bo to ich pobratymcy dokonali tej napaści.

Aby dogłębnie opisać to wydarzenie, trzeba by było poświęcić na to naście stron, ale nie to jest celem tego artykułu. Jest on napisany po to, by w pierwszej kolejności podziękować tym, którzy tę kapliczkę jakiś czas temu zrobili od nowa. Według mnie jest ładna i zapewne będzie przez kolejne lata przypominać o tragedii, która dotknęła wtedy nie tylko rodzinę Masnego. Ja osobiście też muszę podziękować, że lata temu, gdy mnie zainteresowała ta kapliczka, dostałem od kogoś z rodziny Masnego zdjęcie przedstawiające, jak wyglądał pan Józef, jeszcze gdy był gajowym.

Rodzina Józefa Masnego
Rodzina Józefa Masnego · fot. Zdjęcie udostępnione przez Andrzeja Brandysa


Kapliczka ta i to, że została zbudowana, nie tylko jest świadectwem wiary, ale też obrazuje, że ludzie chcą pamiętać o swoich bliskich i o tym, co się wydarzyło. Oczywiście niejedna osoba może uważać "a po co, na co coś takiego". To ja poproszę każdego, by się zastanowił, co warta by była nasza historia gdybyśmy wszystkie te nasze lokalne perełki małej architektury usunęli? Niejedne z nich są jedynymi śladami, że coś się w danym miejscu stało, bo nie ma nigdzie opisów o danym wydarzeniu.

W tym roku przypada 90. rocznica tragedii, jaka wydarzyła się w lesie nieopodal stawu Żebrok, też w Studzienicach i też dotyczyła mieszkańca Studzienic. Tam także była i jest kapliczka wielokrotnie niszczona, przewieszana, choć kiedyś nie wisiała na drzewie. Ale jej historię, jak wygląda sprawa wokół niej, opiszę innym razem, kiedy minie ta rocznica. Planuję zrobić własną stronę internetową, by móc przedstawiać co się działo i dzieje z naszą historią na podstawie dokumentów, jakie otrzymuję i do jakich docieram. Myślę, że co niektórzy mocno się zdziwią, bo pewne rzeczy nie mieszczą się w głowie, że tak mogło być...

W każdym razie, jeszcze za czasów książąt, ludzie też dbali o te krzyże czy kapliczki. Nie było pism o zgodę na ich postawienie czy remont, bo to było normalne, ale proszono o materiał na nie. I tak dla przykładu cytuję proste, ale jakże wymowne w swojej prostocie pismo skierowane do Nadleśnictwa:

"Z prośbą o przekazanie nam drzewa podłużnego na wykonanie krzyża przydrożnego, stojącego przy szosie Piasek-Kobiór. Jest zupełnie zniszczony. Krzyż ten stoi na terenie gminy Czarków i ta jest zobowiązana do odnowienia tegoż, chcąc zachować tradycję religijną ludu śląskiego. Mamy nadzieję, że prośba nasza będzie uwzględniona".

W tym wypadku główny zarządca leśny Otto Thalmann nie miał przeciwskazań i w tartaku Kobiór był do odebrania kloc na 10 metrów długi.

Kapliczka w 2012 roku , masny ,
Kapliczka w 2011 roku · fot. Zdjęcie udostępnione przez Andrzeja Brandysa

Andrzej B.

Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Historyczne ciekawostki" podaj

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.

Historyczne ciekawostki

Odkurzamy ciekawe fakty o Ziemi Pszczyńskiej sprzed lat, szukamy starych fotografii. Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Historyczne ciekawostki" podaj