Listy
- 14 stycznia 2019
- wyświetleń: 7184
Pieski przebywające w punkcie Zieleni Miejskiej czekają na adopcję
Pieski oczekujące na adopcję w punkcie Zieleni Miejskiej czują się samotne, opuszczone. Jest im zimno. Marzą o przytulnym domu, w którym ktoś zapewni im opiekę i miłość. Ich opiekunowie przelali "na papier" ich uczucia i we wzruszającym liście proszą o to, by odmienić los Balu, Spinera i Pako.
List do człowieka z Pszczyny i okolic
Drogi mieszkańcu Pszczyny i okolic!
Piszę do Ciebie, bo chcę poruszyć Twoje serce. Jest zima. Na zewnątrz temperatura spada poniżej zera. Ty tego nie czujesz. Siedzisz w ciepłym domku. Leżysz pod mięciutką kołderką. Ja niestety 24 godziny na dobę spędzam w zimnej budzie. W misce zamarza woda, więc nie mogę się napić, często zlizuję lód, bo mimo tego, że codziennie otrzymuję świeżą wodę, ona zamarza w mgnieniu oka. Karma to suchy prowiant... Nocą jest zimno i ciemno. W boksach jest nas wielu, ale każdy marzy tylko o tym, aby znaleźć się u Twoich stóp. Leżeć na puszystym dywanie. Będę grzeczny. Jeśli po adopcji poświęcisz mi odrobinę czasu, nauczę się wszystkiego.
Wiem, że gdy przychodzisz do punktu dla psów w Zieleni Miejskiej w Pszczynie lub do jakiegoś innego schroniska, przeraża Ciebie moje zachowanie. Jestem brudny. Mam dredy. Skaczę na Twój widok. Szczekam. Wiedz, że robię za kratami wszystko, aby zwrócić uwagę na siebie. Chcę, abyś mnie stąd zabrał do swojego domku. Ty możesz odmienić mój los.
Wolontariusze ze Zwierzęcej Arkadii zabierają mnie na spacery. Karmią... Miziają... Ale to nie jest prawdziwy dom, o którym marzę całymi dniami.
Zapraszam Ciebie do punktu Zieleni Miejskiej w Pszczynie. Tutaj pan dyrektor Jacek Lebioda dba o nas jak może. Ja jednak wciąż czekam na Ciebie. Jestem Balu - prawie labrador. Moi współtowarzysze kiedyś też mieli domy. Niestety, gdy znudziliśmy się byłym właścicielom, ci pozbyli się nas bez serca. Adoptowany pies daje ogrom miłości. Wiedzą o tym wolontariusze, którzy nas wyprowadzają. Idziemy z nimi na spacer. Czasami ciągniemy, bo chcemy się nacieszyć pięknym światem bez krat.
Proszę. Przyjdź i adoptuj mnie z punktu w Pszczynie (32) 210-36-15 lub zadzwoń do Zwierzęcej Arkadii (782-241-515). Będę Ciebie kochał miłością prawdziwą - bez względu na Twój majątek i wygląd. Możesz też przynieść karmę albo ze strony Zwierzęcej Arkadii rozsyłać ogłoszenia porzuconych psiaków i kotów.
Balu - kochane psisko, bez cienia agresji
PS. Będę przedstawiał Wam nasze historie. Może dzięki temu, któryś znajdzie dom?
Oto moja. Dawno temu żyłem sobie w domku. Miałem Pana. Niestety, chyba się mu znudziłem. Wypuścił mnie i tak trafiłem do boksu w Pszczynie. Jestem niezwykle przyjaznym psiakiem. Nie ciągnę na spacerze. Idę grzecznie obok wolontariusza. Daję się głaskać. Jestem już dojrzałym psem, dlatego nie będę psocił. Szybko łapię wszelkie nauki. Zjadam smaczki prosto z ręki... ale wciąż czekam na Ciebie.
Jestem żywiołowym Spinerem. Mam dredy, bo dawno nikt mnie nie mył. Pragnę jedynie tylko kawałka ogrodu i odrobiny miłości. Skaczę po boksie i szczekam. Gdy jednak wolontariuszka bierze mnie na spacer, cieszę się jak szczeniak. Lubię, gdy zabierają mnie z klatki. Gdy zajmiesz się mną: wykąpiesz i poświęcisz mi odrobinę czasu, będę Cię kochał nad życie. Na pewno po paru tygodniach nikt już mnie nie pozna, bo będę ułożonym, grzecznym psiakiem. Wszak ogrom miłości jaki drzemie w moim sercu, zadziwi Ciebie mój nowy Panie. Przyjdź tylko i adoptuj mnie.
Ja zaś należę do maleńkich psiaków. Przypominam ratlerka - serdelka. Na imię mam Pako. Nie potrafiłem cieszyć się na widok człowieka, bo zostałem bardzo skrzywdzony. Pani Ola nauczyła mnie miłości do niego. Teraz chodzę na spacery i nie ciągnę. Mój ogon merda na widok Pani ze smyczą. Nie zajmę wiele miejsca, wszak ważę 5-6 kg. Zjem maleńko, ale kochał Cię będę miłością kosmiczną.
Piszę do Ciebie, bo chcę poruszyć Twoje serce. Jest zima. Na zewnątrz temperatura spada poniżej zera. Ty tego nie czujesz. Siedzisz w ciepłym domku. Leżysz pod mięciutką kołderką. Ja niestety 24 godziny na dobę spędzam w zimnej budzie. W misce zamarza woda, więc nie mogę się napić, często zlizuję lód, bo mimo tego, że codziennie otrzymuję świeżą wodę, ona zamarza w mgnieniu oka. Karma to suchy prowiant... Nocą jest zimno i ciemno. W boksach jest nas wielu, ale każdy marzy tylko o tym, aby znaleźć się u Twoich stóp. Leżeć na puszystym dywanie. Będę grzeczny. Jeśli po adopcji poświęcisz mi odrobinę czasu, nauczę się wszystkiego.
Wiem, że gdy przychodzisz do punktu dla psów w Zieleni Miejskiej w Pszczynie lub do jakiegoś innego schroniska, przeraża Ciebie moje zachowanie. Jestem brudny. Mam dredy. Skaczę na Twój widok. Szczekam. Wiedz, że robię za kratami wszystko, aby zwrócić uwagę na siebie. Chcę, abyś mnie stąd zabrał do swojego domku. Ty możesz odmienić mój los.
Wolontariusze ze Zwierzęcej Arkadii zabierają mnie na spacery. Karmią... Miziają... Ale to nie jest prawdziwy dom, o którym marzę całymi dniami.
Zapraszam Ciebie do punktu Zieleni Miejskiej w Pszczynie. Tutaj pan dyrektor Jacek Lebioda dba o nas jak może. Ja jednak wciąż czekam na Ciebie. Jestem Balu - prawie labrador. Moi współtowarzysze kiedyś też mieli domy. Niestety, gdy znudziliśmy się byłym właścicielom, ci pozbyli się nas bez serca. Adoptowany pies daje ogrom miłości. Wiedzą o tym wolontariusze, którzy nas wyprowadzają. Idziemy z nimi na spacer. Czasami ciągniemy, bo chcemy się nacieszyć pięknym światem bez krat.
Proszę. Przyjdź i adoptuj mnie z punktu w Pszczynie (32) 210-36-15 lub zadzwoń do Zwierzęcej Arkadii (782-241-515). Będę Ciebie kochał miłością prawdziwą - bez względu na Twój majątek i wygląd. Możesz też przynieść karmę albo ze strony Zwierzęcej Arkadii rozsyłać ogłoszenia porzuconych psiaków i kotów.
Balu - kochane psisko, bez cienia agresji
PS. Będę przedstawiał Wam nasze historie. Może dzięki temu, któryś znajdzie dom?
Oto moja. Dawno temu żyłem sobie w domku. Miałem Pana. Niestety, chyba się mu znudziłem. Wypuścił mnie i tak trafiłem do boksu w Pszczynie. Jestem niezwykle przyjaznym psiakiem. Nie ciągnę na spacerze. Idę grzecznie obok wolontariusza. Daję się głaskać. Jestem już dojrzałym psem, dlatego nie będę psocił. Szybko łapię wszelkie nauki. Zjadam smaczki prosto z ręki... ale wciąż czekam na Ciebie.
Jestem żywiołowym Spinerem. Mam dredy, bo dawno nikt mnie nie mył. Pragnę jedynie tylko kawałka ogrodu i odrobiny miłości. Skaczę po boksie i szczekam. Gdy jednak wolontariuszka bierze mnie na spacer, cieszę się jak szczeniak. Lubię, gdy zabierają mnie z klatki. Gdy zajmiesz się mną: wykąpiesz i poświęcisz mi odrobinę czasu, będę Cię kochał nad życie. Na pewno po paru tygodniach nikt już mnie nie pozna, bo będę ułożonym, grzecznym psiakiem. Wszak ogrom miłości jaki drzemie w moim sercu, zadziwi Ciebie mój nowy Panie. Przyjdź tylko i adoptuj mnie.
Ja zaś należę do maleńkich psiaków. Przypominam ratlerka - serdelka. Na imię mam Pako. Nie potrafiłem cieszyć się na widok człowieka, bo zostałem bardzo skrzywdzony. Pani Ola nauczyła mnie miłości do niego. Teraz chodzę na spacery i nie ciągnę. Mój ogon merda na widok Pani ze smyczą. Nie zajmę wiele miejsca, wszak ważę 5-6 kg. Zjem maleńko, ale kochał Cię będę miłością kosmiczną.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.