
Listy
- 22 kwietnia 2020
- wyświetleń: 14948
Bartosz Ryt: W imieniu strażników, oburzonych i przestraszonych
Przeczytałem felieton Pani Agnieszki Galbierz, w którym pisze, że tęskni za uśmiechami ludzi na ulicach. Rozumiem tę tęsknotę, sam wolałbym spacerować teraz po pszczyńskim parku albo przejść się na koncert Bankowa Street Live. Nie mogę zrobić ani tego, ani tego, ponieważ park jest zamknięty (stan na dzień 17 kwietnia), a imprezy masowe zostały wstrzymane do odwołania. Nie robię też innych rzeczy, na które miałbym ochotę, ponieważ tak nakazuje zdrowy rozsądek.
Przeczytałem o tym, że straciliśmy głos z obawy przed wymianą "cząsteczek powietrza". Straciliśmy głos, bo im mniej mówimy, tym mniej wydychamy i wdychamy drobnoustrojów, wśród których może być niezwykle zaraźliwy wirus. Pani Agnieszka jest młoda, ja jestem młody, ale wielu z nas mieszka z seniorami lub osobami o ograniczonej odporności. Wielu z nas - młodych - również jest w grupach wysokiego ryzyka - nie sposób stwierdzić stojąc dwa metry za kimś w kolejce do sklepu czy nie jest w ciąży, czy nie ma raka lub AIDS.
Strażnicy jak widać są bardzo potrzebni. Nie powinniśmy teraz "rwać się do wolności". To nie jest czas na spacerowanie, bieganie czy grillowanie z sąsiadami przez płot. To jest czas ciężkiej pracy, którą w obecnej sytuacji jest siedzenie w domu. Czas na zmianę swoich przyzwyczajeń i rezygnowanie z hobby. Nawet jeżeli uważamy, że restrykcje są przesadne - przykłady z Włoch, Wielkiej Brytanii czy USA pokazują, jak bardzo są potrzebne. Mówimy o bogatych, wydolnych medycznie krajach, w których z powodu COVID-19 zmarły dziesiątki tysięcy ludzi. Do tej pory.
Oburzeni mają sporo racji. Na oklejonych taśmami placach zabaw prawie codziennie można zobaczyć grupy młodych ludzi. I pomimo tego, że też byłem takim dzieciakiem, też piłem wieczorami piwo na placu zabaw, to uważam, że widząc coś takiego warto zadzwonić po właściwe służby. Nie dlatego, że uważam, że nie mogą tego robić - każdy ma prawo do (niegroźnych) wygłupów w młodości. Nie powinni jednak robić tego teraz. Może tylko psujemy komuś zabawę, a może również ratujemy życie.
Oburzają mnie też osoby które biegają, wskakują na rower, albo idą do sklepu po jedną rzecz. Tysiące ludzi w naszym powiecie zamknęło się w domach, więc jeżeli nie dla siebie - to z szacunku dla nich należy się ograniczyć w takich aktywnościach. Skoro tak wielu ludzi się poświęca w walce z pandemią, odcina się od rodzin, spędziło Święta w samotności - to chyba powstrzymanie się od biegania przez kilka tygodni nie jest aż takim problemem, zwłaszcza, że ćwiczyć można też w domu.
Rozumiem przestraszonych. Ludzie się boją. Łatwo się mówi o wirusie i chorobie z perspektywy widza przed telewizorem, ale kiedy z tego powodu traci się kogoś bliskiego lub pracę, wtedy człowiek naprawdę zaczyna się bać. Kiedy nie ma się oszczędności, kiedy siedzi się z trójką dzieci w domu. Kiedy zna się pielęgniarkę, która musiała wynająć mieszkanie, bo nie chce narażać bliskich. Wtedy człowiek się boi. I nie dotknęło to każdego z nas - ale w wielu przypadkach dotknęło kogoś, kogo znamy. I wtedy też się boimy. I przechodzimy na drugą stronę ulicy, bo staramy się doceniać wagę problemu.
Oczywiście przyjdzie czas na uśmiechy. Oczywiście wszystkie pozytywne inicjatywy, które poprawiają ludziom humor, są jak najbardziej godne pochwały. Oczywiście, że nie należy zastygać i się nie ruszać. Jeżeli ktoś potrzebuje wsparcia, również psychologicznego - jak najbardziej powinien go poszukać w Internecie lub na właściwych infoliniach. W tej chwili jednak wszyscy przechodzimy test - z odpowiedzialności, cierpliwości i może przede wszystkim z empatii. Od tego, czy go zdamy zależy, czy jutro wyjdziemy na spacer, czy za kilka miesięcy wyjdziemy z okresu pandemii z uśmiechem i radością.
Strażnicy jak widać są bardzo potrzebni. Nie powinniśmy teraz "rwać się do wolności". To nie jest czas na spacerowanie, bieganie czy grillowanie z sąsiadami przez płot. To jest czas ciężkiej pracy, którą w obecnej sytuacji jest siedzenie w domu. Czas na zmianę swoich przyzwyczajeń i rezygnowanie z hobby. Nawet jeżeli uważamy, że restrykcje są przesadne - przykłady z Włoch, Wielkiej Brytanii czy USA pokazują, jak bardzo są potrzebne. Mówimy o bogatych, wydolnych medycznie krajach, w których z powodu COVID-19 zmarły dziesiątki tysięcy ludzi. Do tej pory.
Oburzeni mają sporo racji. Na oklejonych taśmami placach zabaw prawie codziennie można zobaczyć grupy młodych ludzi. I pomimo tego, że też byłem takim dzieciakiem, też piłem wieczorami piwo na placu zabaw, to uważam, że widząc coś takiego warto zadzwonić po właściwe służby. Nie dlatego, że uważam, że nie mogą tego robić - każdy ma prawo do (niegroźnych) wygłupów w młodości. Nie powinni jednak robić tego teraz. Może tylko psujemy komuś zabawę, a może również ratujemy życie.
Oburzają mnie też osoby które biegają, wskakują na rower, albo idą do sklepu po jedną rzecz. Tysiące ludzi w naszym powiecie zamknęło się w domach, więc jeżeli nie dla siebie - to z szacunku dla nich należy się ograniczyć w takich aktywnościach. Skoro tak wielu ludzi się poświęca w walce z pandemią, odcina się od rodzin, spędziło Święta w samotności - to chyba powstrzymanie się od biegania przez kilka tygodni nie jest aż takim problemem, zwłaszcza, że ćwiczyć można też w domu.
Rozumiem przestraszonych. Ludzie się boją. Łatwo się mówi o wirusie i chorobie z perspektywy widza przed telewizorem, ale kiedy z tego powodu traci się kogoś bliskiego lub pracę, wtedy człowiek naprawdę zaczyna się bać. Kiedy nie ma się oszczędności, kiedy siedzi się z trójką dzieci w domu. Kiedy zna się pielęgniarkę, która musiała wynająć mieszkanie, bo nie chce narażać bliskich. Wtedy człowiek się boi. I nie dotknęło to każdego z nas - ale w wielu przypadkach dotknęło kogoś, kogo znamy. I wtedy też się boimy. I przechodzimy na drugą stronę ulicy, bo staramy się doceniać wagę problemu.
Oczywiście przyjdzie czas na uśmiechy. Oczywiście wszystkie pozytywne inicjatywy, które poprawiają ludziom humor, są jak najbardziej godne pochwały. Oczywiście, że nie należy zastygać i się nie ruszać. Jeżeli ktoś potrzebuje wsparcia, również psychologicznego - jak najbardziej powinien go poszukać w Internecie lub na właściwych infoliniach. W tej chwili jednak wszyscy przechodzimy test - z odpowiedzialności, cierpliwości i może przede wszystkim z empatii. Od tego, czy go zdamy zależy, czy jutro wyjdziemy na spacer, czy za kilka miesięcy wyjdziemy z okresu pandemii z uśmiechem i radością.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.