Listy
- 18 października 2024
- wyświetleń: 12443
Straciłam najlepszego przyjaciela - ktoś otruł mojego psa
Czytelniczka na łamach działu "Listy czytelników" postanowiła poruszyć sprawę otrucia psa.
Nie sposób opisać słowami bólu, jaki czujemy. Nasz ukochany pies, berneński pies pasterski, miał zaledwie cztery lata. Był nie tylko ukochanym zwierzakiem, ale członkiem naszej rodziny. Kochany, ciepły, oddany, doskonale rozumiał się z naszymi dziećmi. Zawsze był obok, gdy go potrzebowaliśmy. To nie był po prostu pies - to był przyjaciel, towarzysz, brat dla naszych dzieci.
W piątek, 9 sierpnia, po powrocie z pracy od razu zauważyłam, że coś jest nie tak. Nasz pies miał smutne oczy i wydawał się osłabiony. Coś w środku mówiło mi, że dzieje się z nim coś złego. Diagnoza weterynarza była druzgocąca - został otruty. Weterynarz podał mu zastrzyki na wzmocnienie, ale poinformował, że wszystko zależy od siły organizmu.
W sobotę późnym wieczorem sytuacja zaczęła się dramatycznie pogarszać. Czuliśmy, że nasz przyjaciel odchodzi. Jego oddech stawał się coraz cięższy, a my nie mogliśmy nic zrobić, by mu ulżyć. O godzinie 3:45, w nocy z soboty na niedzielę 11 sierpnia 2024 roku, odszedł w męczarniach. Nasze serca pękły. Straciliśmy kogoś, kto był z nami każdego dnia - w chwilach radości i smutku. Pozostała tylko pustka i pytania bez odpowiedzi.
Mimo że nasz ukochany pies nie żyje, strach nie daje nam spokoju. Boimy się, że ten, kto otruł naszego psa, może wrócić i ponownie zaszkodzić naszym zwierzętom. W ostatnich miesiącach w naszej okolicy otruto jeszcze cztery inne psy. Sytuacja jest przerażająca.
Około dwa lata temu w Pszczynie grasował truciciel, który podrzucał m.in. kiełbasy z trucizną, zabijając niewinne zwierzęta. Podejrzewamy, że ten sam człowiek mógł teraz otruć naszego psa. Co więcej, z informacji od innych osób, którym także otruto psy, wynika, że truciciel atakował zwierzęta w okolicach Pszczyny, w pobliżu Jankowic i w samych Jankowicach.
Apeluję do wszystkich: pomóżcie nam ochronić nasze zwierzęta. Nikt nie powinien doświadczyć takiej tragedii. Zwierzęta to nasi przyjaciele, członkowie naszych rodzin, którzy zasługują na życie w spokoju i miłości. Nie możemy dopuścić do tego, by kolejne zwierzęta umierały w męczarniach. Zwracam się z prośbą o czujność, zgłaszanie podejrzanych osób i współpracę z lokalnymi władzami. Razem możemy zapobiec kolejnym tragediom.
Niestety, nie zadbaliśmy o odpowiednie zabezpieczenie dowodów. Gdy firma zabrała naszego psa do kremacji, uświadomiliśmy sobie, że w tej chwili nie mamy żadnych dowodów na otrucie. Po rozmowie ze znajomym policjantem dowiedzieliśmy się, że bez dowodów prawnych trudno będzie podjąć jakiekolwiek działania. Co więcej, rozmawialiśmy z jedną z rodzin mieszkających w naszej okolicy, której również otruto dwa psy. Okazało się, że są to bliscy innego funkcjonariusza policji, i oni także potwierdzili, że wszyscy czujemy się bezsilni wobec tej sytuacji.
A.K.
W piątek, 9 sierpnia, po powrocie z pracy od razu zauważyłam, że coś jest nie tak. Nasz pies miał smutne oczy i wydawał się osłabiony. Coś w środku mówiło mi, że dzieje się z nim coś złego. Diagnoza weterynarza była druzgocąca - został otruty. Weterynarz podał mu zastrzyki na wzmocnienie, ale poinformował, że wszystko zależy od siły organizmu.
W sobotę późnym wieczorem sytuacja zaczęła się dramatycznie pogarszać. Czuliśmy, że nasz przyjaciel odchodzi. Jego oddech stawał się coraz cięższy, a my nie mogliśmy nic zrobić, by mu ulżyć. O godzinie 3:45, w nocy z soboty na niedzielę 11 sierpnia 2024 roku, odszedł w męczarniach. Nasze serca pękły. Straciliśmy kogoś, kto był z nami każdego dnia - w chwilach radości i smutku. Pozostała tylko pustka i pytania bez odpowiedzi.
Mimo że nasz ukochany pies nie żyje, strach nie daje nam spokoju. Boimy się, że ten, kto otruł naszego psa, może wrócić i ponownie zaszkodzić naszym zwierzętom. W ostatnich miesiącach w naszej okolicy otruto jeszcze cztery inne psy. Sytuacja jest przerażająca.
Około dwa lata temu w Pszczynie grasował truciciel, który podrzucał m.in. kiełbasy z trucizną, zabijając niewinne zwierzęta. Podejrzewamy, że ten sam człowiek mógł teraz otruć naszego psa. Co więcej, z informacji od innych osób, którym także otruto psy, wynika, że truciciel atakował zwierzęta w okolicach Pszczyny, w pobliżu Jankowic i w samych Jankowicach.
Apeluję do wszystkich: pomóżcie nam ochronić nasze zwierzęta. Nikt nie powinien doświadczyć takiej tragedii. Zwierzęta to nasi przyjaciele, członkowie naszych rodzin, którzy zasługują na życie w spokoju i miłości. Nie możemy dopuścić do tego, by kolejne zwierzęta umierały w męczarniach. Zwracam się z prośbą o czujność, zgłaszanie podejrzanych osób i współpracę z lokalnymi władzami. Razem możemy zapobiec kolejnym tragediom.
Niestety, nie zadbaliśmy o odpowiednie zabezpieczenie dowodów. Gdy firma zabrała naszego psa do kremacji, uświadomiliśmy sobie, że w tej chwili nie mamy żadnych dowodów na otrucie. Po rozmowie ze znajomym policjantem dowiedzieliśmy się, że bez dowodów prawnych trudno będzie podjąć jakiekolwiek działania. Co więcej, rozmawialiśmy z jedną z rodzin mieszkających w naszej okolicy, której również otruto dwa psy. Okazało się, że są to bliscy innego funkcjonariusza policji, i oni także potwierdzili, że wszyscy czujemy się bezsilni wobec tej sytuacji.
A.K.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.