Rozrywka
- 5 marca 2017
- wyświetleń: 2261
Wyczekiwany weekend w Restauracji w Pałacu Bażantarnia
Materiał partnera:
W ten weekend (3-5.03) Restauracja w Pałacu Bażantarnia zaprasza w swoje progi, by dać zdrożonym wędrowcom szansę zakosztowania przysmaków stołu książęcego.
W związku z sześćdziesiątym już Wieczorkiem muzycznym będziemy oferować wytworne kolacje przy świecach z menu degustacyjnym. W piątek o godzinie 19.00 wystąpi niezwykle uzdolnione rodzeństwo: Marta i Karol Lucjan. Repertuar, jakżeby inaczej, klasyczny: Chopin, Wieniawski i nie tylko. Ale nasze wnętrza, najstarsza na Śląsku sala bankietowa oraz wspaniała kuchnia Zamku Letniego Plessów, zaprasza w weekendy na obiady od godziny 12.00! A ceny, mamy nadzieję, że niższe niż się Państwo spodziewacie!
(mniejsze porcje dań regularnych, zamawianych przez cały stolik do skomponowania wg klucza)
Dopłata do sufletu - 6 zł
Przystawki
Zupy
Dania główne
Desery
Rezerwacja stolika pod numerem 601-406-352. Przyjmujemy płatność kartą. Po zmierzchu zapraszamy na spotkania przy kufelku piwa miejscowego, kieliszeczku wódeczki lub karafce wina. A dziatwie przygotowaliśmy liczne atrakcje.
4 marca 1941 roku na terenach zagrabionych Rzeczpospolitej Polskiej Niemcy wprowadzają poniżający system Volkslisty. Wyróżniali w niej cztery kategorie. Jedynie aktywne politycznie osoby narodowości niemieckiej miały prawo ubiegać się o "jedynkę"- było tych nieszczęśników 120 tys. na Górnym Śląsku. Pozostałym dawano odczuć, że są gorsi."Dwójka" oznaczała Niemców "nieuświadomionych politycznie"- 250 tys osób zostało zaliczonych do tej grupy. "Trójka" była początkowo przeznaczona dla ludzi spolonizowanych lub pozostających w związkach z Niemcami. Pod koniec wojny, gdy III Rzesza zaczęła odczuwać coraz większy brak mięsa armatniego, wręcz przymuszano Polaków do zapisywania się na Volkslistę. Łącznie zapisano do "trójki" 1,02 mln ludzi i to gwarantowało ludziom możliwość pracy i zamieszkania ale wiązało się z poborem rekruta do Wehrmachtu wśród męskiej młodzieży.
Istniała też i "czwórka", kategoria określana jako "renegaci", czyli Niemcy, którzy się dali spolonizować i, co więcej, działali w szerokim tego słowa znaczeniu, wbrew interesom państwa niemieckiego. Do tej grupy zaliczono 60 tys ludzi.
Takie podziały mogły być znakomicie wykorzystane z chwilą upadku "Tysiącletniej" Rzeszy do wyprostowania skomplikowanej sytuacji ludnościowej na Śląsku. Niestety prymitywy komunistyczne, które tutaj przyszły, zachowywały się jak słoń w składzie porcelany i sytuację wręcz zaogniły. Faktycznie też po wojnie bardzo często Volksdeutsche z "jedynką", którzy mieli być wyrzucani z z automatu z odzyskanych terenów do Niemiec, zazwyczaj mieli lepiej niż ludzie z "trójką". Stąd nie można się specjalnie dziwić, ze po 70 latach, przy coraz bardziej widocznym wsparciu Niemiec w inicjatywy nielicznych grup aktywistów m.in. RAŚ podziały te są dalej zauważalne. Drugim bardzo niebezpiecznym elementem jest asymetria w pozycji tzw. mniejszości niemieckiej w Polsce i polskiej w Niemczech. Przy utrzymującej się od dłuższego czasu, dzięki niedowartościowaniu euro, dominacji ekonomi niemieckiej w UE, stwarza to niebezpieczeństwo odwrócenia konsekwencji przegranej wojny. Tym bardziej, że Niemcy od `49 mają otwartą furtkę, jaką jest brak konstytucji. Jak to możliwe, ze 26 lat po zjednoczeniu obu państw niemieckich, dalej nie mają ustawy zasadniczej? Może czekają na następny Anschluss Austrii, przyłączenie czeskich Sudetów, a może i Prus Wschodnich, Kraju Warty, Gdańska-Prus Zachodnich oraz Górnego Śląska?
W okresie, gdy Porębska Bażantarnia jest uważana za najlepszą bażantarnię w Europie, a więc ok. 1895 roku, piękna i chyba jeszcze szczęśliwa księżna Daisy wraz z małymi dziećmi jest częstą jej bywalczynią. W końcu klimat w Bażantarni jest zdecydowanie zdrowszy od tego, jaki panuje w położonym na bagnach zamku pszczyńskim, co służy zdrowiu dzieci a okoliczny park zapewnia niezliczone możliwości rozrywki.
Z innych wspomnień warto też przytoczyć, że Bażantarnia ma bogatą tradycję spotkań towarzyskich, sięgającą jej początków. W XIX wieku grywało się tutaj w winta, wista lub mariasza. W okresie międzywojennym upowszechnił się w II Rzeczpospolitej brydż. Jego znanym orędownikiem był Prezydent Ignacy Mościcki, por. "Narty-Dancing-Brydż" Maja i Jan Łozińscy. Ten najdłużej urzędujący w Polsce prezydent, często zjawiał się Porębskiej Bażantarni z racji przyjaźni z jej właścicielem oraz z powodu uznawania w tamtym czasie pustych stoków na północ od Pałacu za znakomite trasy zjazdowe na nartach. Zabierał na te wyprawy Ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego, a raz był tutaj Minister Józef Beck. Z osobistych relacji dzisiejszego 90-latka Pana Grzegorza Ryguły wyłania się obraz przedwojennej Bażantarni, jako miejsca niezwykle ważnego dla kultury miejsca na Górnym Śląsku.
Menu degustacyjne
(mniejsze porcje dań regularnych, zamawianych przez cały stolik do skomponowania wg klucza)
- 4 dania/ przystawka/zupa/danie główne/ deser - 57 zł
- 6 dań / 2 przystawki/zupa/ dwa dania główne/ deser - 89 zł
Dopłata do sufletu - 6 zł
Menu
Przystawki
- carpaccio z jelenia z grzybkami marynowanymi i cebulką piklowaną - 35 zł
- pasztet z żurawiną, grzanką czosnkową i chipsem z boczku - 19 zł
Zupy
- Domowy rosół, gotowany na gęsinie, podany z makaronem - 11 zł
- krem selerowy z grzankami - 13 zł
Dania główne
- łosoś na tagiatelle z suszonymi pomidorami i parmezanem - 45 zł
- policzki wołowe z pieczoną marchewką i pure chrzanowym - 42 zł
- kacze udo podane z jabłkami, ziemniakami pieczonymi i sałatką z buraków - 37 zł
- polędwiczka wieprzowa z borowikami, podana na placku z fasolką szparagową - 37 zł
- pieczeń wieprzowa, podana z kluskami z surówką coleslaw - 29 zł
Desery
- Lody z truskawkami, bezą i bitą śmietaną - 15 zł
- Smoothies jagodowy - 17 zł
- Gruszka w sosie karmelowo - rumowym z lodami waniliowymi - 15 zł
- Suflecik czekoladowy z wiśniami - 15 zł
Rezerwacja stolika pod numerem 601-406-352. Przyjmujemy płatność kartą. Po zmierzchu zapraszamy na spotkania przy kufelku piwa miejscowego, kieliszeczku wódeczki lub karafce wina. A dziatwie przygotowaliśmy liczne atrakcje.
Kalendarium
4 marca 1941 roku na terenach zagrabionych Rzeczpospolitej Polskiej Niemcy wprowadzają poniżający system Volkslisty. Wyróżniali w niej cztery kategorie. Jedynie aktywne politycznie osoby narodowości niemieckiej miały prawo ubiegać się o "jedynkę"- było tych nieszczęśników 120 tys. na Górnym Śląsku. Pozostałym dawano odczuć, że są gorsi."Dwójka" oznaczała Niemców "nieuświadomionych politycznie"- 250 tys osób zostało zaliczonych do tej grupy. "Trójka" była początkowo przeznaczona dla ludzi spolonizowanych lub pozostających w związkach z Niemcami. Pod koniec wojny, gdy III Rzesza zaczęła odczuwać coraz większy brak mięsa armatniego, wręcz przymuszano Polaków do zapisywania się na Volkslistę. Łącznie zapisano do "trójki" 1,02 mln ludzi i to gwarantowało ludziom możliwość pracy i zamieszkania ale wiązało się z poborem rekruta do Wehrmachtu wśród męskiej młodzieży.
Istniała też i "czwórka", kategoria określana jako "renegaci", czyli Niemcy, którzy się dali spolonizować i, co więcej, działali w szerokim tego słowa znaczeniu, wbrew interesom państwa niemieckiego. Do tej grupy zaliczono 60 tys ludzi.
Takie podziały mogły być znakomicie wykorzystane z chwilą upadku "Tysiącletniej" Rzeszy do wyprostowania skomplikowanej sytuacji ludnościowej na Śląsku. Niestety prymitywy komunistyczne, które tutaj przyszły, zachowywały się jak słoń w składzie porcelany i sytuację wręcz zaogniły. Faktycznie też po wojnie bardzo często Volksdeutsche z "jedynką", którzy mieli być wyrzucani z z automatu z odzyskanych terenów do Niemiec, zazwyczaj mieli lepiej niż ludzie z "trójką". Stąd nie można się specjalnie dziwić, ze po 70 latach, przy coraz bardziej widocznym wsparciu Niemiec w inicjatywy nielicznych grup aktywistów m.in. RAŚ podziały te są dalej zauważalne. Drugim bardzo niebezpiecznym elementem jest asymetria w pozycji tzw. mniejszości niemieckiej w Polsce i polskiej w Niemczech. Przy utrzymującej się od dłuższego czasu, dzięki niedowartościowaniu euro, dominacji ekonomi niemieckiej w UE, stwarza to niebezpieczeństwo odwrócenia konsekwencji przegranej wojny. Tym bardziej, że Niemcy od `49 mają otwartą furtkę, jaką jest brak konstytucji. Jak to możliwe, ze 26 lat po zjednoczeniu obu państw niemieckich, dalej nie mają ustawy zasadniczej? Może czekają na następny Anschluss Austrii, przyłączenie czeskich Sudetów, a może i Prus Wschodnich, Kraju Warty, Gdańska-Prus Zachodnich oraz Górnego Śląska?
W okresie, gdy Porębska Bażantarnia jest uważana za najlepszą bażantarnię w Europie, a więc ok. 1895 roku, piękna i chyba jeszcze szczęśliwa księżna Daisy wraz z małymi dziećmi jest częstą jej bywalczynią. W końcu klimat w Bażantarni jest zdecydowanie zdrowszy od tego, jaki panuje w położonym na bagnach zamku pszczyńskim, co służy zdrowiu dzieci a okoliczny park zapewnia niezliczone możliwości rozrywki.
Z innych wspomnień warto też przytoczyć, że Bażantarnia ma bogatą tradycję spotkań towarzyskich, sięgającą jej początków. W XIX wieku grywało się tutaj w winta, wista lub mariasza. W okresie międzywojennym upowszechnił się w II Rzeczpospolitej brydż. Jego znanym orędownikiem był Prezydent Ignacy Mościcki, por. "Narty-Dancing-Brydż" Maja i Jan Łozińscy. Ten najdłużej urzędujący w Polsce prezydent, często zjawiał się Porębskiej Bażantarni z racji przyjaźni z jej właścicielem oraz z powodu uznawania w tamtym czasie pustych stoków na północ od Pałacu za znakomite trasy zjazdowe na nartach. Zabierał na te wyprawy Ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego, a raz był tutaj Minister Józef Beck. Z osobistych relacji dzisiejszego 90-latka Pana Grzegorza Ryguły wyłania się obraz przedwojennej Bażantarni, jako miejsca niezwykle ważnego dla kultury miejsca na Górnym Śląsku.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.
Bażantarnia
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Bażantarnia" podaj