Wiadomości
- 27 listopada 2016
- wyświetleń: 7475
Historyczne ciekawostki: o Rajtowni i pokazach ułanów i kawalerii
Pokazy umiejętności jeździeckich, strzeleckich i zręcznościowych - takie rozrywki towarzyszyły mieszkańcom Łąki i Pszczyny, gdy jeszcze istniała "Rajtownia". W cyklu "Historyczne ciekawostki" publikujemy wspomnienia Alfonsa Mrzyka o dawnym folwarku książąt pszczyńskich.
Teren Łąki przylegający od strony północno-wschodniej do miasta Pszczyna zawsze stanowił grunt byłego folwarku o nazwie "Louisenhof", a w czasach Państwa Polskiego zwanego "Sznelowiec" należącego do rodu książąt pszczyńskich. Grunty te należące do Łąki sięgały aż po koniec wsi, do gajówki "Stachoniówka", drogi zwanej "Kasztanówką", kapliczkę "Antonik", Brudków Lasek, Zakład Poprawczy, do dawnej drogi dębowej, a dziś ul. Zdrojowej.
Powyższy folwark słynął ze stadniny koni, bo tu książę von Pless Jan Henryk Hochberg w końcu XIX wieku rozwinął wielką hodowlę, ale już na mniejszą skalę. Przy drodze z Łąki do Pszczyny po obu stronach, na dużych ogrodzonych pastwiskach nazywanych "koplami", aż do końca II Wojny Światowej w 1945 roku, zawsze pasło się jeszcze kilkadziesiąt dorodnych koni i źrebiąt. Konie przewidziane były pod siodło, więc część z nich kupowała arystokracja, część kupowało państwo dla wojska. Można przypuszczać, że kupowano je również dla stacjonującego w pszczyńskich koszarach szwadronu ułanów należącego do pułku w Tarnowskich Górach, w liczbie 120 ułanów noszącego nazwę "Dzieci Warszawy". Ich placem ćwiczeń między innymi był obszar od ul. Dąbrowszczaków aż po ul. Zdrojową.
W miejscu obok dzisiejszej ciepłowni znajdowała się bardzo długa i z wysokimi wałami strzelnica, tzw. "szisztandy". Idąc drogą do miasta, często spotykało się podążających na koniach kłusem żołnierzy. Na opisanym wyżej terenie zwanym "Rajtownią" (niem. "reiten" - jeździć konno) pszczyńska konnica odbywała ćwiczenia. Raz w roku, w piękną letnią niedzielę, szwadron dawał pokaz wspaniałego wyszkolenia i sprawności ułanów oraz koni. Na te pokazy przychodziły tłumy mieszkańców miasta oraz okolicznych wsi, a bardzo licznie z Łąki. Starsze pokolenie dobrze zapamiętało takie konkurencje jak: ścinanie szablą wsadzonych do ziemi tyczek, nadziewanie na lancę kółek lub jabłek zawieszonych na wysokości jeźdźca lub trafienie lancą i podrzucenie w górę leżącej na ziemi wykonywano na koniach w pełnym galopie (lanca to broń kawalerii składająca się z długiego drzewca i osadzonego na końcu metalowego grotu). Kawaleria prezentowała się wspaniale. Ułani na swoich czapkach mieli otoki barwy kanarkowej.
Na tej samej imprezie rolnicy - właściciele koni z okolicznych wsi, demonstrowali siłę pociągową swoich zaprzęgów poprzez to, że ich furmanki sukcesywnie obciążano balastem w postaci worków z piaskiem. Demonstrowano również umiejętność powożenia bryczkami. Każdy występ ułanów, jak również rolników, był sygnalizowany przez ułana na trąbce. Zwycięzców oczywiście nagradzano. Widowiska te były wspaniałe, jeżeli po ponad 60-latach je wspominamy. Naprawdę było co podziwiać!
Ta "Rajtownia" była też wielkim pastwiskiem dla bydła. W letnie i jesienne popołudnia młodzi pasterze z Łąki i Goczałkowic pędzili na nią krowy, co było też moim - kilkunastoletniego chłopca - udziałem. Bez naszej większej troski krowy pasły się same, a my pasterze buszowaliśmy na strzelnicy, w remizie, których już nie ma lub w "Brudkowym Lasku", po którym pozostał niewielki zagajnik. Kiedy krowy dobrze się już nakarmiły, uwiązawszy je na powrozach pośpiesznie podążaliśmy do domu, by na czas zdążyć do wieczornego udoju. W Łące krów było zawsze dużo i w okresie międzywojennym było ich ok. 350 sztuk. Małe gospodarstwa wiejskie nie posiadały specjalnych pastwisk do wypuszczania bydła, więc wykorzystywano każdy skrawek paszy zielonej jak miedzę, miedzki a nawet rowy przydrożne. Wieś żyła gospodarnie i oszczędnie!
Dziś już nie ma "Rajtowni", bo nie ma ułanów w Pszczynie, nie ma pastwiska, bo i krów w Łące jest bardzo mało. Ten skrawek łąckiej ziemi na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat uległ wielkiemu przeobrażeniu.
Alfons Mrzyk
Powyższy folwark słynął ze stadniny koni, bo tu książę von Pless Jan Henryk Hochberg w końcu XIX wieku rozwinął wielką hodowlę, ale już na mniejszą skalę. Przy drodze z Łąki do Pszczyny po obu stronach, na dużych ogrodzonych pastwiskach nazywanych "koplami", aż do końca II Wojny Światowej w 1945 roku, zawsze pasło się jeszcze kilkadziesiąt dorodnych koni i źrebiąt. Konie przewidziane były pod siodło, więc część z nich kupowała arystokracja, część kupowało państwo dla wojska. Można przypuszczać, że kupowano je również dla stacjonującego w pszczyńskich koszarach szwadronu ułanów należącego do pułku w Tarnowskich Górach, w liczbie 120 ułanów noszącego nazwę "Dzieci Warszawy". Ich placem ćwiczeń między innymi był obszar od ul. Dąbrowszczaków aż po ul. Zdrojową.
W miejscu obok dzisiejszej ciepłowni znajdowała się bardzo długa i z wysokimi wałami strzelnica, tzw. "szisztandy". Idąc drogą do miasta, często spotykało się podążających na koniach kłusem żołnierzy. Na opisanym wyżej terenie zwanym "Rajtownią" (niem. "reiten" - jeździć konno) pszczyńska konnica odbywała ćwiczenia. Raz w roku, w piękną letnią niedzielę, szwadron dawał pokaz wspaniałego wyszkolenia i sprawności ułanów oraz koni. Na te pokazy przychodziły tłumy mieszkańców miasta oraz okolicznych wsi, a bardzo licznie z Łąki. Starsze pokolenie dobrze zapamiętało takie konkurencje jak: ścinanie szablą wsadzonych do ziemi tyczek, nadziewanie na lancę kółek lub jabłek zawieszonych na wysokości jeźdźca lub trafienie lancą i podrzucenie w górę leżącej na ziemi wykonywano na koniach w pełnym galopie (lanca to broń kawalerii składająca się z długiego drzewca i osadzonego na końcu metalowego grotu). Kawaleria prezentowała się wspaniale. Ułani na swoich czapkach mieli otoki barwy kanarkowej.
Na tej samej imprezie rolnicy - właściciele koni z okolicznych wsi, demonstrowali siłę pociągową swoich zaprzęgów poprzez to, że ich furmanki sukcesywnie obciążano balastem w postaci worków z piaskiem. Demonstrowano również umiejętność powożenia bryczkami. Każdy występ ułanów, jak również rolników, był sygnalizowany przez ułana na trąbce. Zwycięzców oczywiście nagradzano. Widowiska te były wspaniałe, jeżeli po ponad 60-latach je wspominamy. Naprawdę było co podziwiać!
Ta "Rajtownia" była też wielkim pastwiskiem dla bydła. W letnie i jesienne popołudnia młodzi pasterze z Łąki i Goczałkowic pędzili na nią krowy, co było też moim - kilkunastoletniego chłopca - udziałem. Bez naszej większej troski krowy pasły się same, a my pasterze buszowaliśmy na strzelnicy, w remizie, których już nie ma lub w "Brudkowym Lasku", po którym pozostał niewielki zagajnik. Kiedy krowy dobrze się już nakarmiły, uwiązawszy je na powrozach pośpiesznie podążaliśmy do domu, by na czas zdążyć do wieczornego udoju. W Łące krów było zawsze dużo i w okresie międzywojennym było ich ok. 350 sztuk. Małe gospodarstwa wiejskie nie posiadały specjalnych pastwisk do wypuszczania bydła, więc wykorzystywano każdy skrawek paszy zielonej jak miedzę, miedzki a nawet rowy przydrożne. Wieś żyła gospodarnie i oszczędnie!
Dziś już nie ma "Rajtowni", bo nie ma ułanów w Pszczynie, nie ma pastwiska, bo i krów w Łące jest bardzo mało. Ten skrawek łąckiej ziemi na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat uległ wielkiemu przeobrażeniu.
Alfons Mrzyk
Historyczne ciekawostki
Odkurzamy ciekawe fakty o Ziemi Pszczyńskiej sprzed lat, szukamy starych fotografii. Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Historyczne ciekawostki" podaj
Gorący temat[FOTO] Na polowaniu u księcia pana
Gorący temat[Historyczne zdjęcie] Co to za drewniana wieża na Placu Targowym w Pszczynie?
Gorący temat[Historyczne zdjęcia] Cmentarz Wszystkich Świętych w Pszczynie
Upamiętnienie Ofiar Podobozu KL Auschwitz-Birkenau w Kobiórze
Gorący temat85 lat od pożaru, w którym Pszczyna staraciła jeden z najcenniejszych zabytków architektury drewnianej
List czytelnikaMieszkaniec szuka autora zdjęć historycznych
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.