Wiadomości

  • 13 maja 2020
  • wyświetleń: 5757

Karolina Karpiel: Kurtuazyjne słuchanie radia

Kurtuazja wobec drugiej osoby jest nam wtłaczana w umysły od małego. Kurtuazyjnie mówimy "cześć" i uśmiechamy się do kogoś, kogo nie lubimy. Kurtuazyjnie prowadzimy small-talk w biurowej kuchni, bo boimy się ciszy w towarzystwie niektórych ludzi (bądź też w swojej nadodpowiedzialności chcemy im ułatwić Życie). Nie z każdym da się lekko pomilczeć. Czasem milczenie tak bardzo ciąży i wrzaskiem błaga o zagłuszenie, że łatwiej pleść bzdury i strzępić język, marnotrawiąc energię. Niestety.

Kurtuazyjne słuchanie radia
fot. Karolina Karpiel


Kurtuazyjnym tematem jest pogoda. Bardzo niedoceniony moim zdaniem i wzgardzony. Kto teraz doceni chwilę przyjemnej rozmowy o aurze? Mało kto, bo mało kto zwróci na nią uwagę, o ile nie każe nam odśnieżać samochodu, nie połamie parasola, nie napada do butów lub ciśnieniem nie zmusi do wypicia kolejnej kawy.

Mało kto zwróci uwagę na to jak kłaniają się nam kwiaty na wietrze, jak chmury, z których pada deszcz łaskawie dają nam szansę na obejrzenie kolejnego odcinka serialu lub poczytanie książki. Albo jak słońce codziennie rano daje nam nową szansę. Nawet ubrane w chmurny kombinezon.

Kurtuazyjnie jest zapytać o plany na weekend. To ciekawe zjawisko. Obserwuję często, że o plany pytają ci, którzy sami je mają i czują przeogromną potrzebę opowiedzenia o nich. Ci sami lubią zapytać "jak minął weekend" jeśli mają coś ciekawego, ich zdaniem, do powiedzenia. Nie twierdzę, że to zasada. Są jeszcze tacy, którzy pytają kurtuazyjnie po prostu. Z grzecznego, umiarkowanego zainteresowania. Prawdziwego i szczerego.

Z kolei tematy ogólnospołecznie niekurtuazyjne to polityka, pieniądze lub "a kiedy weźmiecie ślub?" przy niedzielnym obiadku rodzinnym.

I kiedy tak sobie myślę o tych kurtuazjach... dochodzę do wniosku, że ja bardzo kurtuazyjnie słucham radia. W czasie wiadomości radio wyciszam. Niestety te są przesiąknięte polityką jak biszkopty kawą w nieudanym tiramisu. W obu wypadkach nikomu nie wychodzi to na dobre.

Włączam radio po około siedmiu do ośmiu minut, bo wiem, że po tym czasie politykowanie powinno się kończyć. I wtedy zaczyna się moje kurtuazyjne słuchanie radia. O sporcie i o pogodzie.

W tym miejscu wypada mi zaznaczyć, iż nie jestem fanką piłki nożnej, żużla ani tenisa. Nie śledzę sportowych zmagań. Poza swoimi. Ale ja się zmagam bez szumu medialnego i na oczach niewielu bądź nikogo. Ale lubię słuchać. Lubię słuchać jak redaktor opowiada, że "piłka przemknęła między nogami obrońców niczym myszka do norki". Lubię słuchać o emocjach, które towarzyszą sportowcom i kibicom. Oni są dla mnie autentyczni. Sportem rządzą nieprzyzwoite pieniądze, owszem, ale przynajmniej kwoty podawane są wszem i wobec, i autentycznie oburzają. Nikt dyplomatycznie {w złym tego słowa znaczeniu} nie zaniża ani nie ukrywa kwot. Wręcz odwrotnie.

Słucham więc tych zasapanych ludzi, którzy mówią, że wiatr wiał im za bardzo w plecy lub opowiadają, że grzęźli w murawie, a piłka zmieniała trajektorię lotu od plaśnięć w owe grzęzawisko. Słucham i uśmiecham się pod nosem.

Najprawdopodobniej, słuchając prowadzę samochód, ale wiem co to znaczy zasapać się od intensywnego marszu lub dynamicznych powitań słońca. Wiem, czuję to. To jest moją małą prawdą.

Po wiadomościach sportowych czas na prognozę pogody. Tu uśmiecham się z kolei z pobłażliwością. Wobec prognozujących, ale i wobec siebie. Lubię słuchać tej części programu, ponieważ lubię sobie wyobrażać jakie możliwości da mi Królowa Aura. Czy to kawa będzie mi lepiej smakowała w szary dzień? Czy będzie trzeba wyjąć ulubiony gruby sweter na chłodny poranek? Czy może podlać ogródek, bo słońce poszaleje?

Pobłażanie moje bierze się stąd, że przewidywanie pogody często ma taki sens, jak przewidywanie przyszłości, więc meteorolodzy kojarzą mi się z Harrym Potterem. A to skojarzenie zawsze wywołuje mój uśmiech.

Do siebie uśmiecham się z pobłażaniem, ponieważ wyobrażam sobie różne wersje pogodowe mojego dnia, a potem mentalnie macham ręką {czasem zdarza mi się również fizycznie} i myślę, że pożyjemy, zobaczymy.

I tak kończy się często serwis mojego ulubionego kanału radiowego. I zaczyna się program właściwy. Tak jak zaczyna się również mój dzień, bo zwykle radio włączam rano, jadąc do pracy. Dlatego tym bardziej dbam o to, czego będę słuchać. To mój początek dnia i moja kurtuazja wobec siebie samej. Prawdziwa, szczera i niewymuszona. Polecam, ma niezastąpiony smak.

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.