Wiadomości
- 2 marca 2022
- wyświetleń: 16950
Pierwsi uchodźcy w Pszczynie. Mieszkańcy udostępniają domy
W minioną sobotę do Pszczyny zaczęli docierać pierwsi uchodźcy uciekający przed wojną w Ukrainie. To ludzie wyczerpani wędrówką i pełni strachu o bliskich, którzy zostali w ojczyźnie. Przyjeżdżają z tym, co mogli wziąć pod rękę, nie mają zapasu ubrań, ani jedzenia, cały dobytek zostawili w kraju. Mieszkańcy Pszczyny i okolic niemalże natychmiast zaczęli udostępniać im pokoje oraz domy, bardzo szybko utworzyły się też oddolne zbiórki żywności i materiałów niezbędnych, by pomóc osobom przybywającym do Pszczyny, czekającym na granicy i ukrywającym się przed atakami Rosjan na terenie Ukrainy.
Jedną z osób, które przyjechały schronić się w Pszczynie przed wojną jest 30-letnia Maria. Dotarła na miejsce w sobotę późnym wieczorem, wraz z 4-letnim synkiem. Na granicę w Krościenku pojechał po nią mąż Piotr, który od wielu lat przyjeżdża do Polski w celach zarobkowych i aktualnie mieszka w Pszczynie. Decyzja - uciekać czy zostać - nie była dla Marii łatwa. W Samborze, skąd pochodzi, zostali jej rodzice.
- W czwartek od 7 rano słyszeliśmy przelatujące 20 km od nas pociski rakietowe. Potem całą noc zastanawiałam się, co zrobić. Moja mama jest spokojniejsza, wiedząc, że jesteśmy tu z synem bezpieczni. W drogę wyruszyły ze mną bratowa i ciocia z dziećmi. Każda zabrała ze sobą dokumenty i to, co zmieściło się do małego plecaka. Znajomi i przyjaciele również uciekli, są rozlokowani w różnych miastach Polski - mówi Maria. Ukrainka nie ukrywa też, że być może razem z Piotrem podejmą decyzję o powrocie. - Ukraina to nasz dom i wszystko, czego chcę to powrotu tam. Jestem bibliotekarką, pracuję w szkole, mam tam rodzinę. Jeśli wrócimy, to wszyscy razem.
Maria ma wiele szczęścia, ponieważ na granicy spotkała się z mężem, a w domu do którego przyjechała mieszkają także inni Ukraińcy. Sergiej, Natalia, Artem, Rusłana i Roman wspierają się w tym trudnym czasie. Każdy z nich ma w Ukrainie rodzinę - dzieci, mamy i ojców, rodzeństwo oraz przyjaciół. Natalia martwi się o ciężarną bratową, która mieszka pod Kijowem. Sergiej na przyjazd do Polski usiłuje namówić rodzinę z Tarnopola.
Wielu Ukraińców przyjeżdża i przyjedzie do naszego miasta, nie znając nikogo. Przeważnie to kobiety z dziećmi w różnym wieku, których mężowie i ojcowie zostali w kraju. Pszczynianie robią jednak wszystko, by uchodźcy mogli poczuć pod ich skrzydłami chociażby namiastkę prawdziwego domu. Kamil, który wraz z najbliższymi zorganizował lokum dla dwóch rodzin z Ukrainy i spodziewa się przybycia trzech kolejnych, od lat zna wielu Ukraińców zamieszkujących Pszczynę. W tej chwili w jego domu mieszkają dwie Ukrainki z dziećmi.
- To siostry, które wyjechały spod Lwowa w ubiegły czwartek o 15. W kolejce do granicy czekały 34 godziny. Do tego momentu towarzyszył im 20-letni syn jednej z nich, jednak pod granicą został cofnięty. Z kolegą pojechaliśmy odebrać kobiety. Rodziny mają się u nas dobrze i są bezpieczne. Chociaż nie miały ze sobą praktycznie nic, bardzo szybko udało się zorganizować potrzebne rzeczy, takie jak ubrania i buty - opowiada Kamil. W rozmowie podkreśla też, że Ukraińcy to bardzo honorowy naród. Od razu po przyjeździe pytają o możliwości pracy i zarobku. Są bardzo wdzięczni, ale nie chcą żyć na łasce innych.
Na udostępnienie kawałka swojej przestrzeni zdecydowała się również pani Bożena. - W domu mogłam wygospodarować pokój dla trzech osób - matki z dwójką dzieci w dowolnym wieku. Mają też dostęp do kuchni i łazienki. Jeśli tylko mogę podzielić się sufitem, podłogą i kawałkiem bezpiecznej przestrzeni, to dlaczego miałabym tego nie zrobić? To była spontaniczna decyzja, ludzki odruch. Szybkie przedyskutowanie z rodziną i klamka zapadła. Wszystko to robimy oczywiście nieodpłatnie.
W trudnej sytuacji bardzo zmobilizowali się także lokalni przedsiębiorcy. Wielu z nich od lat zatrudnia ukraińskich pracowników. W chwili próby nie wahali się, żeby pomóc ich bliskim. Właściciel jednej z pszczyńskich firm (pragnie pozostać anonimowy), zapewnił lokum 6 rodzinom z Ukrainy, w tym 11 dzieciom. - W tej chwili pracuje u mnie 11 pracowników z Ukrainy. W czwartek rano od razu zebrałem chłopaków i pomogłem zorganizować im transport na granicę, po ich najbliższych. Na razie przyjechało 6 rodzin z dziećmi, najmłodsze ma 3 miesiące. Udało nam się zapewnić im nie tylko lokum, ale też wózki, łóżeczka dziecięce. Dostaliśmy od różnych ludzi mnóstwo ubrań, nadal potrzebujemy artykułów higienicznych, głównie pampersów. Sytuacja jest rozwojowa, więc jesteśmy gotowi na przyjęcie kolejnych osób. Mnóstwo ludzi dobrej woli pomaga na bieżąco, dzisiaj wypełniłem dwa samochody darami dla rodzin - podsumowuje przedsiębiorca.
Lokalni przedsiębiorcy pomagają również na inne możliwe sposoby. W sobotę rozpoczęli zbiórkę żywności, artykułów higienicznych, pieluch, koców, ciepłych akcesoriów, namiotów i leków. Zwerbowali busy i kierowców, a także zorganizowali magazyny, w których można przechowywać posortowane paczki. - Mamy zaprzyjaźnionego księdza działającego na terenie Ukrainy, który w najbliższych godzinach pojedzie pod Lwów, gdzie czeka na niego grupa potrzebujących. Przesyłamy również rzeczy na granicę. Ludzie bardzo szybko zmobilizowali się i zorganizowali, punkt zbiórki w salonie odzieżowym przy Piastowskiej 19 był cały wypełniony darami, które na bieżąco segregujemy - mówią członkowie Stowarzyszenia Pszczyńskich Przedsiębiorców. Organizowana przez nich zbiórka potrwa również w tygodniu, tym razem w lokalu Tapster Pub.
Właściciele firm na wojnę w Ukrainie zareagowali również symbolicznie - w witrynie butiku Iga Styl manekiny zostały przebrane w niebieskie i żółte ubrania. Na Facebooku powstała natomiast grupa "Pomoc Ukrainie - powiat pszczyński", gdzie mieszkańcy Pszczyny udostępniają informacje o domach, mieszkaniach i pokojach, które chcieliby udostępnić przybywającym do nas uchodźcom. Wiele osób organizuje zbiórki potrzebnych rzeczy w domach i przekazuje je dalej wspólnym transportem. Na granicę pojechały między innymi przedstawicielki Fundacji Zwierzęca Arkadia, z zamysłem odratowania porzuconych i błąkających się tam zwierząt. Wiele osób zadeklarowało chęć przyjęcia do siebie opuszczonych czworonogów w ramach domu tymczasowego.
Pszczynianie zareagowali bardzo szybko, tworząc wiele oddolnych inicjatyw, sprawnie przekazując między sobą komunikaty o chęci pomocy lokalowej czy wsparciu w postaci najpotrzebniejszych rzeczy. Deklarują pomoc przy zbiórkach i transporcie, zapewniają, że w razie potrzeby sami pojadą po uchodźców na granicę. - Widzimy, że ludzie bardzo chcą pomagać, bardziej niż zrobienie przelewu, cieszy ich to, że potrzebujący otrzymają od nich konkretną, niezbędną pomoc. Ukraińcy widzą to niesamowite wsparcie - mówi Kamil.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.
Solidarni z Ukrainą
Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Solidarni z Ukrainą" podaj