Wiadomości
- 10 lipca 2024
- wyświetleń: 7002
Pani Helena od 3 lat walczy z rakiem. Dostała szansę na otrzymanie szczepionki. Potrzebne wsparcie
Pani Helena z Miedźnej zachorowała na nowotwór złośliwy dwunastnicy. Teraz dostała szansę na otrzymanie szczepionki tworzonej z jej krwi. Koszty szczepionki, leczenia i wyjazdów za granicę przekraczają możliwości rodziny. Dlatego bliscy zwracają się o pomoc.
Niedawno pani Helena wróciła z Niemiec. Niestety nie pobrano jej krwi na stworzenie szczepionki, ponieważ w Hinterschmiding nadal nie odblokowano do niej dostępu, o czym rodzina dowiedziała się kilka dni przed wyjazdem. Zdecydowała jednak, że pani Helena pojedzie tam znów na wzmocnienie organizmu. Na miejscu została poinformowana, że jest szansa na dostanie szczepionki w Niemczech w Hanowerze. Niestety wyjazd okazuje się droższy. Seria czterech szczepionek kosztuje 21 tysięcy euro + koszty związane z przyjazdem, pobytem i tłumaczem.
Oprócz tego po oddaniu krwi na miejscu, musi wrócić do Hinterschmiding w celu podania immunoterapii, która ma pomóc zregenerować organizm na przyjęcie szczepionek. Koszt tygodniowy znowu wyniesie około 3 tysiące euro.
- Jeśli ktoś z Was zna język niemiecki oraz mógłby poświęcić czas aby podjąć się tłumaczenia w Hanowerze to bardzo proszę o kontakt - mówi pani Helena.
- Bardzo proszę Was o modlitwę oraz dalsze wsparcie finansowe, abym mogła cieszyć się życiem i moją ukochaną wnuczką - dodaje kobieta.
Link do zbiórki:
O chorobie pani Heleny
Rok 2021 okazał się najgorszym rokiem w życiu rodziny. Już sam początek był dramatyczny, w styczniu pani Helena trafiła do szpitala. Jej skóra i oczy były zupełnie żółte... Zachorowała na żółtaczkę. W szpitalu stwierdzono, że przyczyna jej stanu zdrowia jest znacznie bardziej poważna. Nikt z bliskich nie spodziewał się tak druzgocącej diagnozy. Okazało się, że kobieta ma guza wnęki wątroby i brodawki Vatera. To bardzo rzadki rodzaj raka, ze względu na umiejscowienie powoduje trudności z oddawaniem żółci, stąd jednym z jego objawów jest właśnie żółtaczka. To był dla rodziny szok i ogromna rozpacz.
Pani Helena była gotowa do walki o życie, a ta okazała się wyjątkowo trudna. Najpierw endoskopowo wprowadzono jej protezę do przewodu żółciowego, by pobrać wycinek z guza. 2 marca 2021 roku odbyła się bardzo trudna i rozległa operacja, w wyniku której usunięto jej m.in. głowę trzustki, dwunastnicę oraz drogi żółciowe. Rak brodawki Vatera należy do chorób typowo chirurgicznych, najskuteczniejszym sposobem leczenia jest właśnie operacja. Jeśli uda się wyciąć wszystko, wtedy niepotrzebna jest chemia i są duże szanse na wyzdrowienie.
- Operacja w przypadku mamy powiodła się. Wróciła upragniona normalność, mama była pod kontrolą lekarza, dochodziła do siebie po operacji. Mieliśmy nadzieję, że już najgorsze za nami... Niestety szczęście nie trwało długo. Podczas kontroli w grudniu okazało się, że jest podejrzenie zmian przerzutowych węzłów jamy brzusznej... To był dla nas ogromny szok. Choroba wróciła... - opowiada Paulina Leonarczyk - córka.
Lekarze zdecydowali o włączeniu chemioterapii oraz radioterapii. 28 grudnia, zaraz po świętach, pani Helena stawiła się w szpitalu, by dostać pierwszą kroplówkę z chemią. Otrzymywała ją do września 2023 roku. W międzyczasie w sierpniu 2022 roku była podawana też radioterapia stereotaktyczna. Wydawało się, że jest na dobrej drodze do pokonania choroby.
- W kwietniu 2023 roku mama została szczęśliwą babcią małej Marty. Narodziny mojej córeczki dały mamie wielką motywację do niepoddawania się i szukania dalej czegoś, co pomoże jej wygrać z rakiem. Martusia jest jej oczkiem w głowie - mówi pani Paulina.
Niestety - mimo leczenia badanie, wykonane 11 listopada 2023 roku, pokazało, że doszło do progresji choroby. W Polsce możliwości leczenia wyczerpały się. Zostaje tylko leczenie paliatywne, uśmierzające ból, które ma nie wyleczyć, ale kupić czas... Albo bardzo silna chemia, która - lekarze uprzedzają - może prowadzić nawet do śmierci. Pani Helena dostała pierwszy cykl, niestety zniosła go bardzo źle. Zaczęła cierpieć na neuropatię, dokucza jej ostry ból, drętwienie całego ciała.
Rodzina zaczęła szukać ratunku poza granicami naszego kraju. Szansa, która się pojawiła, to leczenie w Niemczech.
W marcu 2024 roku stan zdrowia pani Heleny znacznie się pogorszył, trafiła do szpitala z krwotokiem wewnętrznym. W szpitalu wykonano szereg badań, które wykazały, że hemoglobina bardzo spadła - do 3.5. Kobieta miała przetoczonych 13 jednostek krwi. Po dwóch tygodniach pobytu stwierdzono pęknięcie naczynia odprowadzającego żółć do wątroby. W ostatnim momencie udało się "skleić" ranę w brzuchu. Od połowy kwietnia przebywała znów w Niemczech, gdzie w szybkim tempie nabierała sił, zaczęła w końcu samodzielnie się poruszać.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.