Wiadomości
- 23 kwietnia 2022
- wyświetleń: 25538
Pszczyna za PRL-u. Świat PSS-ów, rzemiosła i kameralnych barów
Jaka była Pszczyna pół wieku temu? Co kupowało się i załatwiało w mieście? Przenieśmy się w czasy komuny i sprawdźmy, gdzie można było dobrze się ubrać, jakich sklepów było najwięcej, gdzie kupowano gwoździe, jak pakowano towar i co sprzedawano w "Taniej jatce".
W ostatnich latach handel i usługi w Pszczynie, przynajmniej te zlokalizowane w centrum miasta, stopniowo tracą na znaczeniu. Niewielkie sklepiki spożywcze są wypierane przez supermarkety. Z usług i punktów rzemieślniczych korzystamy już znacznie rzadziej - to, co podniszczone wolimy wyrzucić i zastąpić nowym. Tym bardziej warto przenieść się do czasów sprzed wielu lat, kiedy Piastowska pękała w szwach od punktów handlowych. Wśród nas wciąż nie brakuje tych, którzy pamiętają, w którym miejscu w Pszczynie znajdowała się Cepelia, gdzie można było zreperować rajstopy, a nawet... gdzie kupić koninę.
Pszczyna z dawnych lat
Handel w Pszczynie drugiej połowy ubiegłego wieku opierał się na małych i większych sklepach, wśród których dużo było sklepów z tkaninami, sklepów z nabiałem, rybnych, a także sklepów piekarniczych, które dziś nazwalibyśmy po prostu piekarniami. Wiele z nich sprzedawało i świadczyło usługi pod kierownictwem PSS-ów. To świat nie tylko kolejek i kartek, ale też tradycyjnego rzemiosła, świat bez paragonów, za to z pergaminem, własnymi butelkami na mleko i ubraniami nie do zdarcia. Niektóre sklepy oraz punkty usługowe przetrwały do dziś i mogą pochwalić się kilkudziesięcioletnią historią. Wiele z nich pokazaliśmy w naszym filmowym cyklu Kultowa Pszczyna. Z większości zostały jednak tylko wspomnienia, na podstawie których powstała ta retrospekcja. W wielu miejscach niekompletna i niedokładnie ulokowana w latach. Proszę nie mieć do mnie żalu - relacje moich rozmówców w większości powielają się, ale czasami też sobie przeczą. Nie to jednak jest najważniejsze, kiedy dokładnie co prosperowało, ale że w ogóle było, i zasługuje na ocalenie od zapomnienia.
Po sprawunki do Pszczyny
Wyobraźmy sobie, że cofamy się o pół wieku i zmierzamy w stronę ul. Piastowskiej, by załatwić kilka sprawunków. Przypuśćmy, że przyjechaliśmy do miasta autobusem, który zajechał na dworzec przy ul. Sokoła. Najprościej będzie, jeśli po wyjściu z dworca pójdziemy w lewo, w Dworcową. Po drodze możemy wstąpić do sklepu nabiałowego naszej spółdzielni mleczarskiej po twaróg, ćwiartkę śmietany lub mleko. Wystarczy, że zatrzymamy się w budynku na rogu Dworcowej i Parkowej, gdzie dziś prosperuje punkt ubezpieczeń. Panie w białych czepkach i fartuchach odmierzą nam porcję nabiału i sprzedadzą do tego bułkę.
Idąc dalej, możemy zatrzymać się w "Zośce" - spożywczaku, na miejscu którego dziś działa lombard. Lub wstąpić do sklepu rzemieślniczego naprzeciwko poczty. Później droga wiedzie do "Czeresienki", warzywniaka, którego zastępuje dziś jedna z piekarni "Jasiek". W pobliżu zaopatrzymy się też w kwiaty u pani Gottwaldowej i kupimy śledzie w sklepie rybnym, mieszczącym się przy skrzyżowaniu, a nawet przymierzymy beret w pobliskim czapnictwie u pani Jochemkowej.
Na skrzyżowaniu obok dzisiejszego hotelu "U Michalika" skręcamy w prawo, gdzie od razu trafiamy do dużego sklepu mięsnego, punktu Toto-Lotka, zakładu fryzjerskiego (później powstanie tu "Maluch" z zabawkami), przechodzimy obok kiosku Ruchu. Po lewej mamy plac targowy, a w jego głębi "Nasz Dom", duży sklep z przeróżnymi artykułami dla domu, później wyburzony. Nie zatrzymujemy się jednak na targu, ponieważ dziś akurat musimy wstąpić do Cepelii i załatwić kilka spraw na rynku. Mijamy więc młyn i obok baru "Tempo" (dzisiaj restauracji "Sułtan") przechodzimy na drugą stronę jezdni, gdzie w kamienicy znajduje się rzeczona Cepelia, a w późniejszych latach, kawałek wcześniej, także Ciżemka, nieduży obuwniczy.
Mamy już nowe serwetki na stół i trochę ludowego rękodzieła, pniemy się więc w górę ul. Piastowskiej. Co się tu działo w ubiegłym wieku! Były piekarnie i sklep nabiałowy, nieśmiertelny do dziś sklep "Kryształ", Dom Towarowy, a za nim sklep metalowy i gospodarstwa domowego, dalej sklep "Bławat", nazwą przywołujący na myśl lekkie tkaniny i takie też były w nim do kupienia. Poza tym sklep obuwniczy "Bata" w Piaście i drugi u Sojki, duży zakład fryzjerski pod kierownictwem pana Janosza, otwarty jeszcze przed wojną, zakład zegarmistrzowski pana Lisa, usługi szklarskie u Felklów, apteka pod Murzynem, sklep z ubraniami dla dzieci "Krasnoludek" oraz sklep milicyjny u Garncarczyków. W tym ostatnim milicjanci zaopatrywali się w tkaniny. Sklep z materiałami prowadził także pan Boryś.
Na Piastowskiej można było zrobić zakupy spożywcze w dużym pss-owskim spożywczaku "Dwójka" (prosperowały tu także delikatesy u pani Kwiatkowskiej), znajdującym się w miejscu obecnego salonu Puchałka. Dom Towarowy to z kolei miejsce, w którym było, jak to się mówi - wszystko. Pasmanteria, ubrania, bielizna, gwoździe, elektryka. W dzisiejszym pasażu prowadzącym na stary plac targowy znajdowała się piekarnia i ciastkarnia prowadzona przez pana Nachyłę. A w dzisiejszych dwóch siostrzanych salonach jubilerskich "Kieś" prosperowały kiedyś po jednej stronie - optyk, a po drugiej - sklep nabiałowy. Tam, gdzie dziś kupimy aparat słuchowy, był wówczas rzeźniczy. Potem sklepy "Bursztyn" i nieistniejący dosłownie od kilku miesięcy "Renifer", księgarnia (działająca tam jeszcze przed nieodżałowanym "Czartakiem"), znowu piekarniczy, no i Dom Ludowy na rogu.
Boczne, odchodzące od Piastowskiej uliczki, również miały wiele do zaoferowania. Na ul. Warownej można było kupić koninę - dziś nie do pomyślenia, bo gdzie jak gdzie, ale w Polsce to mięso wyjątkowo mało popularne. W pobliżu mieliśmy jeszcze sklep spożywczy "Szarotka", sklep rybny, zakład fryzjerski. Nieopodal, w miejscu gdzie obecnie można kupić niemiecką chemię, znajdował się sklep o wymownej nazwie "Tania jatka". W "Taniej jatce" mogliśmy za grosze dostać mięso gorszej jakości, którego nie można było sprzedawać w zwykłych mięsnych.
Na Warownej, będącej zresztą kiedyś ul. Mickiewicza, była też restauracja "Kmieć" i restauracja "Ćwiok", a już przy ul. Chrobrego i w jej okolicach prosperowały usługi pogrzebowe, sklep monopolowy, czyszczalnia i farbiarnia, sklep mięsny oraz elektryczny czy "Jakubowski" z dewocjonaliami. Nieco w dole był kolejny sklep piekarniczy, a idąc w kierunku Domu Usług, minęlibyśmy także sklepik ogrodniczy i pasmanterię na rogu. My musimy jednak konsekwentnie zmierzać w stronę rynku, autobus powrotny nie będzie przecież kursował wiecznie.
Rynek jak centrum handlowe
Po wejściu na rynek nie sposób nie skusić się o mały odpoczynek. Co wybierzemy? Restaurację "Piastowską" na rogu, a może obiad w "Pszczyniance" czy też kawę w kawiarni "Amft" (późniejszej "Agnieszce", a dziś pubie "Tapster"). Na pewno część z nas poszłaby do restauracji "Pod Żubrem" czy kawiarni "Relaks". Nie zapominajmy też o barze mlecznym z Piastowskiej, w którym można było zjeść kotlety ziemniaczane albo zupę, na nasze czasy w cenie 1,5 zł. Na rynku można było też skoczyć na lody, a jeśli komuś chodziły akurat po głowie inne smaki, to mógł skusić się na śledzie lub szproty u Margoniewa - jego sklep znajdował się blisko kina Wenus. Tam też przed laty prosperowały księgarnia i cukiernia.
Dziś z dawnych punktów po stronie południowej pierzei rynku istnieją na przykład "Papirus", sklep odzieżowy "u Biernatki" i zakład fotograficzny "Foto-Kast", natomiast kilkadziesiąt lat temu były tu i warzywniak, i sklep nabiałowy "U Mikołajca", i apteka, i pasmanteria "Perełka", i spółdzielnia krawiecka. Panie chodziły na rynek do punktu repasacji pończoch, żeby "pochytać oczka". Prowadząca go, bardzo wyrafinowana pani, do wszystkich klientów zwracała się per "dziubuś", więc taki przydomek przywarł też do jej lokalu. Dzisiejszy spożywczy na rogu z ul. Chrobrego, również był kiedyś sklepem podlegającym pod PSS i nazywał się "Jedynka".
Po drugiej stronie rynku, poza lodami, znajdowały się z kolei sklep przemysłowy, słynny zakład fotograficzny państwa Święch, tapicer i kuśnierz, a także sklep odzieżowy "Żupan". Ci, którzy kupowali w nim ubrania, mają je ponoć do dziś. Na miejscu dzisiejszego "Bazaru u Koziołka", był za to Bank Śląski. W jeszcze wcześniejszych latach w tej części rynku znajdował się też przystanek autobusowy, a bilety można było kupić w kasie, która działała w miejscu obecnej kawiarni "U Śmieszka". Później dworzec autobusowy powstał przy ul. Sokoła, a dopiero potem został przeniesiony na plac, który dziś zajmują samochody zakupowiczów zmierzających do Kauflandu, Aldi i Rossmanna. Tymczasem my również zmierzamy już na nasz przystanek. Po drodze wstąpimy jeszcze tylko na pocztę, wysłać kilka listów do bliskich.
Za pomoc w napisaniu tego artykułu dziękuję pani Lidii Fuchs-Skoczylas, pani Urszuli Osieckiej, pani Lucynie Młynarskiej, a także mojej mamie - Jadzi. Mam nadzieję, że to tylko wstęp do szerszego opracowania tematu Pszczyny z tamtych lat. Wszystkich, którzy posiadają stare zdjęcia i historie do opowiedzenia z lat 60., 70., i 80. proszę o kontakt ze mną poprzez skrzynkę mailową lub telefonicznie. Liczy się dla mnie każde, nawet najmniejsze wspomnienie, zapiski z datami, pamiątki i fotografie.
email: kultowapszczyna@pless.pl
tel.: 796-297-795
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.
Kultowa Pszczyna
"Kultowa Pszczyna" to cykl, w którym z kamerą odwiedzamy miejsca w naszym powiecie doskonale wszystkim znane, lubiane i mające za sobą długoletnią historię. Jeśli chcesz otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach z tematu "Kultowa Pszczyna" podaj