Wiadomości

  • 6 czerwca 2024
  • 7 czerwca 2024
  • wyświetleń: 2501

Izabela Kloc: jestem jedyną europoseł ze Śląska, nigdy Was nie zawiodłam i nie zawiodę!

Artykuł sponsorowany:

Śląsk musi mieć w Parlamencie Europejskim swojego obrońcę. Udało mi się uratować górnictwo przed wyniszczającymi przepisami metanowymi, ale w nadchodzącej kadencji takich wyzwań będzie więcej. Zielony Ład rodzi chaos, biedę i strach, a Śląsk jest najbardziej zagrożonym regionem w Europie - mówi Izabela Kloc, poseł do Parlamentu Europejskiego.

Jak to się stało, że zamieszkała Pani na Ziemi Pszczyńskiej, a konkretnie w Piasku?

Razem z mężem od lat planowaliśmy budowę własnego domu, ale nigdy nie było na to czasu. W realizacji marzeń pomógł nam trochę los. Po rodzinie ze strony męża odziedziczyliśmy działkę w Piasku, a ja w podobny sposób stałam się właścicielką ziemi w Łaziskach Górnych. Stanęliśmy przed wyborem: sprzedać ziemię w Łaziskach i zbudować dom w Piasku albo na odwrót...

Zdecydowaliście się na drugi wariant.

Mówiąc szczerze wybór był oczywisty. Piasek, a generalnie cała Ziemia Pszczyńska jest przepiękna i mam do niej bardzo osobisty stosunek. Na początku swojej kariery politycznej byłam radną Sejmiku Śląskiego z terenu ziemi pszczyńskiej, a później zostałam radną Powiatu Pszczyńskiego.

Prowadzi Pani kampanię pod hasłem "Jedyna europoseł ze Śląska". To ma jakieś znaczenie? Na przykład Jadwiga Wiśniewska jest z Częstochowy, a Patryk Jaki z Warszawy. Nie oznacza to przecież, że byliby gorszymi posłami?

Moje hasło nie wartościuje pracy europosłów, a wskazuje jedynie na priorytety. Śląsk potrzebuje silnego reprezentanta, który zna i rozumie problemy regionu i jest w stanie walczyć w obronie kluczowych dla nas branż gospodarki. Przez całą karierę polityczną, najpierw w Sejmie i Senacie, a przez ostatnie pięć lat w Parlamencie Europejskim, nigdy nie ukrywałam, że w moich działaniach Śląsk jest najważniejszy. Nasz region potrzebuje w unijnych instytucjach ambasadora, a w ostatnich czasach także obrońcy, ponieważ górnictwo i energetyka węglowa stały się w Brukseli przysłowiowym chłopcem do bicia, a na to nie ma mojej zgody.

Osławione rozporządzenie metanowe początkowo też było wymierzone w śląskie górnictwo?

Bruksela chciała początkowo, aby limit emisji metanu wyniósł 0,5 tony na 1000 ton węgla. Oznaczałoby to likwidację śląskiego górnictwa w 2027 roku, ponieważ nie mamy technicznych możliwości, aby spełnić tak wyśrubowane normy. Jako sprawozdawca z ramienia Europejskich Konserwatystów i Reformatorów uczestniczyłam w negocjacjach nad rozporządzeniem metanowym. Udało mi się przekonać Parlament Europejski, aby limit emisji metanu był dziesięć razy większy i wynosił 5 ton na 1000 ton węgla. Dzięki mojej skutecznej interwencji nasze kopalnie mogą fedrować dalej. Szczęśliwy dla Polski finał batalii o rozporządzenie metanowe był dla mnie podwójną satysfakcją - jako Ślązaczki i jako jedynego europosła ze Śląska negocjującego treść tych przepisów.

W podobny sposób przyczyniła się Pani do obrony węgla koksowego?

W ubiegłym roku Parlament Europejski poparł porozumienie w sprawie unijnej listy surowców krytycznych. W tym zestawieniu jest węgiel koksowy, którego największym producentem w Europie jest Jastrzębska Spółka Węglowa. Oznacza to nowe możliwości rozwojowe i inwestycyjne dla JSW, która staje się kluczowym przedsiębiorstwem dla utrzymania konkurencyjności polskiej i śląskiej gospodarki. Przyczyniłam się do tego sukcesu jako sprawozdawca raportu o surowcach krytycznych w komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii Parlamentu Europejskiego. Lista surowców krytycznych aktualizowana jest co trzy lata. Oznacza to, że w 2026 roku znów trzeba będzie walczyć o węgiel koksowy.

Jakie jeszcze - poza obroną śląskich interesów - będą Pani priorytety w nadchodzącej kadencji Parlamentu Europejskiego?

Mój plan na nadchodzącą kadencję to: nie dla Zielonego Ładu, nie dla deptania wartości i nie dla nielegalnej imigracji.

Jestem pomysłodawcą cyklu konferencji Śląski Ład, który jest polską odpowiedzią na kłamstwa i manipulacje Europejskiego Zielonego Ładu. W dziesięciu konferencjach wzięło udział ponad stu prelegentów, a wśród nich: premier, ministrowie, komisarze unijni, parlamentarzyści, rektorzy wyższych uczelni, naukowcy, eksperci, publicyści i managerowie. Nasze debaty stały się dla rządu i innych instytucji państwowych ważnym wkładem merytorycznym w planowaniu polskiej transformacji energetycznej i walce o polskie interesy w Unii Europejskiej.

Pamiętajmy przy tym, że Śląsk to nie tylko gospodarka, ale także wartości, których brakuje współczesnej Europie. To rodzina, wiara, patriotyzm i szacunek dla drugiego człowieka. Te wartości wyniosłam z domu. Na ich straży stoję i stać będę w Parlamencie Europejskim.

Natomiast jeśli chodzi o politykę imigracyjną, jest to jedna z największych porażek Unii Europejskiej. Zamiast zatamować rosnącą falę niechcianych przybyszów, zastanawiamy się jak ich "sprawiedliwie" rozlokować. Bruksela nie robi nic, aby przerwać ten spektakl iluzji, który w 2015 roku rozpoczęła Angela Merkel. Pakt migracyjny nie walczy z przyczyną problemu, ale nieudolnie usiłuje powstrzymać jego skutki. Niedawno premier Francji Gabriel Attal powiedział wprost, że pakt migracyjny najbardziej obciąży kraje Europy wschodniej. Nie możemy do tego dopuścić. Nie takiej chcemy przyszłości, aby polskie miasta zamieniły się w przedmieścia Paryża albo dzielnice Berlina, gdzie kobiety ze strachu przed agresywnymi imigrantami boją się same wychodzić na ulicę, a w niektórych szkołach muzułmanie stanowią 80 proc. uczniów.

Czy europoseł może mieć też wpływ na lokalne inwestycje i projekty rozwojowe?

Aktywny europoseł może zrobić bardzo dużo dla swojej małej ojczyzny. Tak się działo podczas rządów premiera Mateusza Morawieckiego. Zabiegałam o to, aby w ramach rządowych programów inwestycyjnych jak najwięcej środków trafiało na Śląsk i na Ziemię Pszczyńską. Z mojej rekomendacji znalazły się pieniądze, m.in. na przebudowę Szpitala Joannitas w Pszczynie oraz budowę przedszkoli w Czarkowie i Studzienicach.

W wywiadach przestrzega Pani przed centralizacją Unii Europejskiej. Dlaczego budowa wspólnego państwa europejskiego jest złym pomysłem?

- Najprostsze argumenty są najlepsze. Unia Europejska zbudowana jest z 27 państw. Każde
z nich ma swoją historię, kulturę, system społecznych interakcji, interesy międzynarodowe, strukturę gospodarczą, plany rozwojowe. Różnorodność tej mozaiki jest największą wartością dodaną Unii Europejskiej. Natomiast przepisem na klęskę jest "urawniłowka" na sowiecki model. W europejskim superpaństwie będą słabsi i silniejsi, bogatsi i biedniejsi, ważni i pomijani. Ten kocioł nierówności w końcu wybuchnie i doprowadzi do katastrofy na kontynentalną skalę. Unia Europejska zapewne przetrwa falę migrantów. Prawdopodobnie nie spłonie na wskutek zmian klimatycznych. Może się natomiast okazać - tak jak powiedziałam podczas konferencji Śląski Ład - że największym zagrożeniem dla Unii Europejskiej jest sama... Unia Europejska. Nie oznacza to, że powinniśmy się poddać losowi. Wręcz odwrotnie. Musimy walczyć, bo jeszcze nie jest za późno na ratunek. Dlatego tak ważne są wybory 9 czerwca. Idźmy na wybory. Zróbmy to dla Europy, Polski, Śląska, a przede wszystkim zróbmy to dla siebie
i naszych dzieci.